29 października 2010

Wojaczek

Pierwszy kontakt z wierszami Wojaczka miałam 20 lat temu, inaczej je odczytywałam niż teraz, oczywiście. Dodatkową atrakcją w jego postaci było to, że pochodził z Mikołowa, zza miedzy przecież. Także dzisiaj, gdy przechodzę pod kamienicą, w której mieszkał zerkam na tablicę pamiątkową z dumą, że wiem, że znam ;-) Z wizerunku na tablicy nie poznałabym wprawdzie kto to, ale... Postacią dla mnie, nastoletniej wtedy, był barwną i tym ciekawszą im bardziej kontrowersyjną. Wierszami zaczytywałam się chętnie, choć być może momentami trudne były wtedy - doświadczenia nie te i wiedzy mniej. Teraz chętnie wracam. W tym roku, 7 grudnia, skończyłby 65 lat.
W Kaskaderach literatury czytam, że
Nie chciano widzieć w nim poety, bo poeta to dla wielu jeszcze co najwyżej półka w bibliotece i pomnik na placu (...) - bo i cóż to za poeta, który szlaja się po "zaplutych barach", który "pije, a potem rzyga".
Życie, poezja - miesza się, współistnieje. I dobrze, jako taka bardziej do mnie przemawia niż romantyczne wynurzenia. Trudno odmówić jej wrażenia, które robi, refleksji i wbrew pozorom także wzruszeń. I pisał także Wojaczek o miłości, choć widzi się w nim głównie buntownika i gorszyciela.


Rafał Wojaczek: Która zmęczona śpi

która zmęczona śpi
a ciało jej jest noc
dzień uśpiony w jej ciele

co to jest
że się nie odróżniam
od jej ciała

świt stop szlachetny
księżyca i słońca
dojrzewa do nocy
w jej śnie gorącym

co to jest
że z jej snu
nie mogę wyjąć mojego snu

mój sen
w jej zaciśnietych dłoniach
zarazem jej oddech
a także iskra
co spina
śpiące ciało z ptakiem

która zmęczona śpi
mój sen zakwita w jej śnie
ofiarowana niegdyś
młoda róża

22 IV 1966, w południe


Rafał Wojaczek: Bądź mi

Bądź mi od stóp do głowy, od pięty do ucha
Od kolan do pachwiny, od łokcia do paznokci
Pod pachą, pod językiem, od łechtaczki do rzęs

Bądź biegunem mojego pomylonego serca
Rakiem, który mózg jedząc pozwoli poczuć mózg
Bądź wodą tlenu dla spalonych płuc

Bądź mi stanikiem, majtkami, podwiązką
Bądź kołyską dla ciała, niańką co kołysze
Jedz mi brud zza paznokci, pij miesięczną krew

Bądź żądzą i spełnieniem, rozkoszą, znowu głodem
Przeszłością i przyszłością, sekundą i wiecznością
Bądź chlopcem, bądź dziewczynką, bądź nocą i dniem

Bądź mi życiem, radością, bądź śmiercią, zazdrością
Bądź złością i pogardą, nieszczęściem i nudą
Bądź Bogiem, bądź Murzynem, ojcem, matką, synem

Bądź - i nie pytaj, jak ci się wypłacę
A wtedy darmo weźmiesz najpiękniejszą zdradę:
Miłość, która obudzi w Tobie śmierć

Wiersze z
Rafał Wojaczek, List do nieznanego poety. Wrocław: Wydaw. Dolnośląskie, 1987 (wydanie to samo, co przed laty)
Cytat z
Edward Kolbus, Z dziejów krucjaty, której nie było. W: Kaskaderzy literatury. Łódź: Wydaw. Łódzkie, 1986.

27 października 2010

Czytam sobie

Przeczytałam właśnie Dyskretne symetrie, baaardzo fajne, szczególnie początek mnie zachwycił. A więc...
Mój mąż wplątał się w romans. Cherdez la femme. Gdzie ona jest?
Trzeba przetrząsnąć sypialnię. Zetrę jej piętno z materaca, ze szczeliny
między pościelą a poduszką. Czy to odcisk jej ciała, lekki, lecz dostrzegalny?
Moje radioaktywne dłonie z pewnością ją wyczują. Odnajdę każdy jej włos, sprawdzę
najmniejszy ślad obecności jej ciała.
Dajcie mi garnek, pozwólcie zmienić się w kanibala. Będę się nią delektować z większą niż on przyjemnością. Jeśli jest dla niego tak pysznym kąskiem, porozkoszuję się jej smakiem. (...) A potem ją wypluję.

Gdzie śrubokręt? Zdejmę wszystkie zawiasy. Koniec z prywatnością w łazience. Z ukradkowym czytaniem liścików miłosnych. (...)

Ręce mi się trzęsły, a z nimi papiery, gabinet i nasze życie - aż gazeciarz na rogu ulicy złapał swoje dzienniki i przez sekundę poczuł te katusze, nie wiedząc dlaczego.
Gdzie ona jest? Pod dywanem? Pomiędzy szybami okna? Wdychałam ją. Jej molekuły, powietrze nią przepełnione, skupiska żywego ciała.
Oczyść to miejsce, oczyść.
Otworzyłam okna gabinetu i zrobiłam eksperyment grawitacyjny. Co szybciej spadnie - odtwarzacz CD czy laptop?
A z nimi niech lecą słowa. Nienawiść. Gniew. Ból. Podobno słowa nic nie znaczą. To tylko słowa. Są lekkie, niczego nie zmieniają. Jak odbijane lotki. Są nierealne, to tylko zręczna gra. (...)
Słowa nie spadają. Krwawiłam słowami. Poszłam do łazienki, żeby je zmyć, ale gdy wyciągnęłam rękę spod czystej zimnej wody, znów podeszły w górę, czerwone i płynne, niebezpieczne, rozkruszone - rozbite naczynie mojej miłości.

Opis napadu zazdrości - rewelacyjny! Emocjonalna wiwisekcja zranionej osoby. Żadne tam - jak będzie chciał odejść, to proszę, droga otwarta, bez żalu. Nieprawda!
Co się czuje w takim momencie? Czytając ten opis, wiem.

Brzdęk. Ból w głowie. Potem niżej. (...) Ból jest wszechogarniający niczym kochanek. Przyszły mi na myśl osiemnastowieczne niemieckie ryciny, na których zakapturzona Śmierć adoruje żywych. Moja sytuacja jest równie obsceniczna. W głowie mam tylko seks. Stałam się własną pornografistką. Jego ciało. Jej ciało. Moje ciało. Nierozłączne, splecione, mroczne.
(...)
Nie byłam w stanie wycisnąć z siebie słowa czy łzy. Mój umysł próbował wznowić oddychanie w potopie brudnej wody.

Autorka przypomina, żeby - mieć się nieustannie na baczności. Nie matowieć, nie przyzwyczajać się, nie myśleć, że związek jest na zawsze i sam się toczy. Nie popadać w rutynę.
A ja dodam - zmieniać siebie i miejsca, nie obrastać w rzeczy. Dbać o siebie samych i siebie nawzajem.
Obnosiliśmy się z naszym małżeństwem jak z trofeum i uważaliśmy, że mamy do tego prawo. Polerowaliśmy tę zdobycz, zapominając zadbać o siebie.Trofeum lśniło coraz bardziej, a my matowieliśmy. Czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Co z tego, że byliśmy odrobinę przykurzeni i sfatygowani?
(...)
A gdy zabiliśmy tych, którymi mieliśmy się stać teraz, co zrobiliśmy z ciałami? To, co czyni większość ludzi - ukryliśmy je pod deskami podłogi i przywykliśmy do smrodu.

Smrody eliminować, nie hodować trupów.


Jeanette Winterson, Dyskretne symetrie. Poznań: Rebis, 2010

16 października 2010

Kochasz dzieci?

W pełni sezonu grzewczego, z dedykacją dla tych, których wyobraźnia nie wychodzi poza dzisiaj.

Zdjęcia ze strony Fundacji Arka.