27 lutego 2011

Kawa

Beata Pawlikowska, Blondynka w Brazylii. Warszawa: G+J, 2010.

Pawlikowska tak przekonująco pisze o kawie, że już czuję zapach i tęsknię za smakiem. Podelektować się prawdziwą, mocną, aromatyczną kawą! Taką, która rzeczywiście daje kopa! A zazwyczaj zadowalamy się zaparzonym naprędce i byle jak napojem nazywanym zwyczajowo "kawą". Śladowe ilości kofeiny i smak naszej codziennej porcji nie umywa się do opisu!

W pierwszej chwili poczułam tylko ognistą kulę spływającą do mojego żołądka. Ale to, co stało się potem!... Kawa podziałała jak zastrzyk adrenaliny w samo serce. Zesztywniałam i otworzyłam oczy tak szeroko, że wydały mi się większe od całej twarzy. Ramionami wstrząsnął dreszcz. Miałam ochotę podskoczyć i jak rakieta poszybować w powietrze, przebijając głową sufit i dach.

Kawa szalała w mojej krwi, podsuwając na zmianę wizje brazylijskiej karnawałowej samby, lotu pojazdem kosmicznym i piekielnych czeluści buchających diabelskim ogniem. Nie byłam w stanie nic powiedzieć ani wykonać żanego ruchu, mimo, że wewnątrz czułam pędzące stado dzikich mustangów.

Mmmmm.... Cafezinho proszę.

1 komentarz: