23 listopada 2012

Strach

Przeczytałam Strach Grossa niezależnie od Pokłosia, znacznie wcześniej, ale dzięki tej lekturze rozumiem, dlaczego  ten film wywołuje takie emocje. Rozumiem i - nie rozumiem. Niby coś tam wiedziałam o tym wstydliwym i godnym pożałowania kawałku historii, ale jednak Strach czytałam odrętwiała z zaskoczenia i przerażenia. Krzyki w związku z Pokosiem pokazują, że ta nienawiść nie mieszcząca mi się w głowie, o której nie chciałabym wiedzieć, wciąż i niezmiennie siedzi w ludziach.

Strach przed Żydami w ostatecznym rozrachunku nie jest więc po prostu strachem przed tym, że się pojawią z powrotem i będą chcieli odzyskać dobra, które im zostały zabrane. To jest strach przed społecznością, w której żyjemy. Obecność Żyda przypomina, jak bardzo krucha jest nasza egzystencja, przywodząc na myśl gwałt, do jakiego jesteśmy zdolni. (...) Żyjąc wśród ludzi niezdolnych do nazwania stanu moralnej zapaści, która była ich i naszym udziałem, boimy się o własny los. 
 Jan T. Gross, Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści. Znak: Kraków, 2008

30 lipca 2012

Rachunek


Trzy dni później wyjechałeś i wybuchła wojna. Oboje ją przeżyliśmy. Czy na szczęście?
Kobieta w Berlinie to zapis wydarzeń z ostatnich dni wojny - wkroczenie Rosjan do miasta, walka mieszkańców z głodem, strach przed brutalnością i gwałtami na kobietach.
Podziwiam siłę autorki, jej rzeczowość i dążenie do normalnego życia mimo przerażających okoliczności, ale mimo pozornego spokoju i godzenia się z rzeczywistością, w tle jej opowieści czai się groza.
 Czy to szczęście - przeżyć? Straciła dom, pracę, narzeczonego. W całym tym piekle nie straciła godności.
Po tylu upokorzeniach i walce o własne bezpieczeństwo została osądzona przez najbliższą osobę, niesłusznie.
Chętnie opowiadali historie, w których przedstawiali się w najlepszym świetle. Za to my będziemy musiały trzymać język za zębami, będziemy musiały się zachowywać tak, jakby nas, właśnie nas, przypadkiem oszczędzono. Inaczej żaden mężczyzna nie zechce nas dotknąć.
Mężczyźni wracają z wojny, wyczekani. Żywi, czy nie - bohaterowie. Chcą mieć w domu sielankę, nie ofiary wojny, którymi stały się ich kobiety. Nie radzą sobie z krzywdą swoich żon, sióstr, córek.
U schyłku wojny następuje, oprócz wielu innych klęsk świata, także klęska mężczyzn jako płci.
Anonyma dwa lat później mówi:
Żadna z ofiar nie może nosić swoich cierpień niczym cierniowej korony. Jak w każdym razie mam uczucie, że to, co mnie spotkało, wyrównało w pewien sposób rachunek.
Szanuję jej zdanie i jestem pod wrażeniem jej postawy pozbawionej nienawiści, choć trudno mi pojąć pogodzenie się z taką rzeczywistością.


Anonyma, Kobieta w Berlinie. Zapiski z 1945 roku. Warszawa: "Świat Książki", 2009

25 czerwca 2012

Cieszyn


Bolko, Leszko i Cieszko na znak radości ze spotkania zbudowali miasto.
I fajnie im to wyszło.

19 czerwca 2012

Trochę niżej

Na żadne tzw. "wyższe"zainteresowania nie ma się już czasu: grozi zupełne zbydlęcenie i ogłupienie. Ciągłe obniżanie poziomu artykułów, książek i teatru do gustu danego przekroju społecznego doprowadza do tego, że wychowuje się coraz niższej wartości pokolenia, do których poziomu znowu trzeba się obniżać i w ten sposób dojdzie się wreszcie do społeczeństwa kretynów...
- napisał Witkacy ponad 70 lat temu. Z tego wynika, że "społeczeństwo" w swojej istocie zawsze było staczającym się tworem, które w bliżej nieokreślonej przyszłości zejdzie na psy już całkiem.
W zasadzie się z nim zgadzam, poziom rozrywki przeciętnego odbiorcy osiągnął poziom żenujący, sztuka dla sporej części społeczeństwa może nie istnieć.
Z drugiej strony - od Witkacego dzielą nas trzy pokolenia, o trzy pokolenia bliżej nam do społeczeństwa kretynów, to mi się już nie podoba...

Witkacy stoi przed Muzeum Historii Katowic, powód jego postoju tam jest dla mnie niejasny, ale prowokuje przynajmniej do przypomnienia sobie jego twórczości. Zajrzałam również do 622 upadków Bunga, nie przeczytałam, choć początek zachęcający:
Prawdziwa kobieta nie jest zła ani dobra, jest  k o b i e t ą  - to wystarcza, a winni są zawsze tylko i jedynie mężczyźni.
Trudno się nie zgodzić ;-)

18 czerwca 2012

Objawienie


  Dwa może trzy
  razy
  byłem pewny
  że dotknę istoty rzeczy
  i będę wiedział

  tkanka mojej formuły
  z aluzji jak w Fedonie
  miała tkaże ścisłość
  równania Heisenberga

  siedziałem nieruchomo
  z załzawionymi oczami
  czułem jak stos pacierzowy
  wypełnia trzeźwa pewność

  ziemia stanęła
  niebo stanęło
  moja nieruchomość
  była prawie doskonała

  zadzwonił listonosz
  musiałem wylać brudną wodę
  nastawić herbatę

  Sziwa podniósł palec
  sprzęty nieba i ziemi
  zaczęły znowu wirować

  wróciłem do pokoju
  gdzież ten pokój doskonały
  idea szklanki
  rozlewała się po stole

  usiadłem nieruchomo
  z załzawionymi oczami
  wypełniony pustką
  to znaczy pożądaniem

jeśli zdarzy mi się to raz jeszcze
nie ruszy mnie ani dzwonek listonosza
ani wrzask aniołów

będę siedział
nieruchomy
zapatrzony
w serce rzeczy

martwą gwiazdę

czarną kroplę nieskończoności

(Zbigniew Herbert)

25 kwietnia 2012

Mmm... wiosna


- więcej wiosny -

Czerwony Kapturek

Czerwony Kapturek, wilk, babcia, las i koszyk z prowiantem. Leśniczy i szczęśliwe zakończenie. Z punktu psychoanalizy wygląda to tak:
  • kapturek w kolorze czerwonym jest symbolem menstruacji,
  • napominanie o niebieganie po lesie i o niestłuczenie butelki z koszyczka to ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem seksu i utraty dziewictwa,
  • wilk próbuje Kapturka uwieść gadką o ptaszkach i kwiatkach i - udaje mu się to, Kapturek daje się nabrać na plewy ale szuka dla siebie usprawiedliwienia ("nie ma w tym nic złego, a babcia będzie się cieszyć z kwiatków"), bo jednak czuje się nieswojo,
  • za brak cnoty kara w postaci połknięcia przez wilka,
  • mężczyzna to samo zło, ale jednak ostatecznie kobiety dają mu wycisk za jego niegodziwości.
Czerwony Kapturek jest opowieścią o triumfie święconym przez nienawidzące mężczyzn kobiety, kończąca się ich zwycięstwem, o czym pisze Erich Fromm (Zapomniany język. Wstęp do rozumienia snów, baśni i mitów. Warszawa: PIW, 1977)

Pierwsza część Zapomnianego języka dotyczy analizy marzeń sennych. Czytam i (posiłkując się wspomnieniem dawno temu czytanego Wstępu do psychoanalizy Freuda) coraz bardziej się niepokoję. Podobno nie ma ludzi zdrowych psychicznie, są tylko niezdiagnozowani, psychoanaliza diagnozuje m.in. za pomocą interpretacji snów, a ja moich nie pamiętam! Fromm opisuje sny swoich pacjentów - jestem pod wrażeniem! Ile szczegółów, jaka rozbudowana fabuła! O czym świadczy wobec tego mój brak marzeń sennych? Czy da się mnie z(psycho)analizować?

26 marca 2012

Filmy na południu

Reakcja mieszkańców Cicely na twórczość Chrisa zawsze wydawała mi się trochę nieprawdopodobna. Jego heppeningi, jak i wielu wypadkach sztuka współczesna, jest czasem trudna w odbiorze i niezrozumiała, tymczasem zainteresowanie mieszkańców z Przystanku Alaska jest autentyczne i szczere. Myślałam, że takich miasteczek nie ma, aż przeczytałam Filmowe Południe Wojtka Szwieca i historię o Józefie Kłyku z Bojszowa koło Pszczyny. Kino amatorskie kojarzy mi się przeważnie z filmami dokumentalnymi, choć niesłusznie, powstaje również sporo filmów fabularnych, takie właśnie kręci m.in. Kłyk (o tym tu). Fantastyczna sprawa - w filmach Kłyka grają bojszowianie i mieszkańcy z okolic, mają swoje stroje lub szyje je sam reżyser, przyprowadzają konie, wozy i co tam jeszcze potrzebne do kręcenia, wieś staje się planem filmowym. Nie dość, że sąsiedzi życzliwie przyjmują twórczość miejscowego artysty, ale sami uczestniczą w procesie twórczym.
Pasja filmowców godna podziwu i godna pozazdroszczenia. Górny Śląsk to niewątpliwie jeden z najbardziej filmowych obszarów tej części Europy, rzeczywiście! Niektóre z wymienionych w książce filmów można znaleźć TU, również Markowa i jej światnagradzany wielokrotnie film Leona Wojtali.

2 marca 2012

Książka

Ktoś powiedział mi o którejś książce Grassa: - przeczytałem ją jednym tchem. To miał być komplement, pochwała. Często czyta się to pełne aprobaty zdanie, że książkę czyta się jednym tchem. A przecież to wcale nie jest  pochwała! Książkę dobrą i ważną czyta się wolno, z zastanowieniem, coraz to przerywając lekturę, rozmyślając o tym, co się przed chwilą przeczytało, nawracając do  jej wątków, opisów, refleksji; przez materię książki trzeba brnąć, przedzierać się, mozolić, przystawać i odpoczywać, spoglądać, dokąd się zaszło.
R. Kapuściński, Lapidarium IV. Warszawa: Czytelnik, 2000

8 lutego 2012

Nienawiść

Miałam już nie cytować Szymborskiej bo to podobno obciach, bo skoro zmarła to wszyscy ją nagle znają, czytają i lubią. Obojętne mi to jest, tłumaczyć się nie będę. Wiersz poniższy znalazłam przypadkiem, szukając czegoś w innym celu. Nie znałam go wcześniej, a tak bardzo mi się wydał adekwatny do pewnej sytuacji, że jednak umieszczam.
Nienawiść
Spójrzcie, jaka wciąż sprawna,
jak dobrze się trzyma
w naszym stuleciu nienawiść.
Jak lekko bierze wysokie przeszkody.
Jakie to łatwe dla niej – skoczyć, dopaść.

Nie jest jak inne uczucia.
Starsza i młodsza od nich równocześnie.
Sama rodzi przyczyny,
które ją budzą do życia.
Jeśli zasypia, to nigdy snem wiecznym.
Bezsenność nie odbiera jej sił, ale dodaje.

Religia nie religia -
byle przyklęknąć na starcie.
Ojczyzna nie ojczyzna -
byle się zerwać do biegu.
Niezła i sprawiedliwość na początek.
Potem już pędzi sama.
Nienawiść. Nienawiść.
Twarz jej wykrzywia grymas
ekstazy miłosnej.

Ach, te inne uczucia -
cherlawe i ślamazarne.
Od kiedy to braterstwo
może liczyć na tłumy?
Współczucie czy kiedykolwiek
pierwsze dobiło do mety?

Zwątpienie ilu chętnych porywa za sobą?
Porywa tylko ona, która swoje wie.

Zdolna, pojętna, bardzo pracowita.
Czy trzeba mówić ile ułożyła pieśni.
Ile stronic historii ponumerowała.
Ile dywanów z ludzi porozpościerała
na ilu placach, stadionach.

Nie okłamujmy się:
potrafi tworzyć piękno.
Wspaniałe są jej łuny czarną nocą.
Świetne kłęby wybuchów o różanym świcie.
Trudno odmówić patosu ruinom
i rubasznego humoru
krzepko sterczącej nad nimi kolumnie.

Jest mistrzynią kontrastu
między łoskotem a ciszą,
między czerwoną krwią a białym śniegiem.
A nade wszystko nigdy jej nie nudzi
motyw schludnego oprawcy
nad splugawioną ofiarą.

Do nowych zadań w każdej chwili gotowa.
Jeżeli musi poczekać, poczeka.
Mówią, że ślepa. Ślepa?
Ma bystre oczy snajpera
i śmiało patrzy w przyszłość
- ona jedna.