12 marca 2011

Gauguin

Noa Noa, wspomnienia Paula Gauguina z jego dwóch pobytów na Tahiti, gdzie mieszkał wśród Maorysów, z vahiną (kobietą) Techurą.
Gauguin pisze egzaltowanym stylem człowieka zachłyśniętego dzikością, pierwotnością i egzotyką.
Działalność ludzką trawi tam [w Europie] wyłącznie troska o nieuchwytne jutro, a gdy mogą sobie nieco pofolgować, przeszłość, której nie przeżyli w jednej żywotnej postaci teraźniejszości, ożywa w ich myśli spalonej żalem, gorzka od uraz. Żale i wyrzuty, nadzieje i pragnienia - byli i będą. Nigdy nie są.

Ja teraz, teraz w Ziemi Rozkosznej, naprawdę j a szanuję drobne codzienne wydarzenia i ich głębokie znaczenie. Z prostotą cieszę się słońcem, gdy świeci. Ja teraz umiem żyć.

Czyta się to, wbrew pozorom, bardzo przyjemnie, nie mam poczucia, że jego zachwyt jest jedynie pozą.
Jak to jest, że niejednokrotnie podobny styl wypowiedzi mnie irytuje, a tu opowieść mnie wciągnęła?
Książeczka niewielka, przetykana reprodukcjami obrazów Gaugina, szkoda, że biało-czarne (rok wydania 1959 jest to jednak, jedyną kolorową wklejam poniżej), intensywne, nasycone kolory pasują idealnie do opisów. Reprodukcji jest 17, wielu z nich wcześniej nie widziałam, choć twórczość Gaugina trochę znam.

W pewnym miejscu spisuje modlitwę Techury, którą także chciałabym zacytować:
Strzeż mnie od czarów i od złej rady,
Od nagłej uchroń mnie śmierci,
Od złorzeczenia i od przeklinania,
Strzeż mnie od kłótni przy podziale ziemi!
Niech pokój króluje wokół nas!
Chroń mnie od dzikich, Boże wojowników,
I strzeż mnie przed tym, co krąży groźb pełen,
Co lękiem rad jest przejmować!
I przed tym, komu włos się zawsze jeży!
Bym żyła wraz z duchem mym,
O Boże mój!

Paul Gauguin, Noa Noa. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1959

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz