17 maja 2011

Wywiad

Idąc tropem Pulowerka.pl dotarłam do fajnego wywiadu z szefem biblioteki z Mississipi (cały wywiad)
Stany czy Polska, biblioteki są podobne jak się okazuje, w zasadzie mogłabym się pod wypowiedziami podpisać. Kilka fragmentów poniżej, przy tłumaczeniu posiłkowałam się (no, bardzo mocno, niestety, tłumaczenie takie, jak moja znajomoć języka :-/) Tłumaczem Google, tłumaczenie jednego z fragmentów pochodzi z Pulowerek.pl.

Dlaczego lubię być bibliotekarzem?
Szczerze mówiąc, może zabrzmi banalnie, lubię pomagać czytelnikom. Szczególnie tym, którzy są wściekli jak diabli, bo regulamin nie pozwala im wypożyczyć już książek, bo mają ogromne grzywny i 20 lub więcej książek na koncie. Lubię pomagać im dlatego, że dla mnie to jest właśnie sensem biblioteki. (...) Patrzę na osobę i zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie w ich życiu dzieje się bardzo dużo "gówna" i te kary w bibliotece to tylko kolejny kamień do ich ciężkiego życia. (...) W bibliotece są dziesiątki ludzi, a każdy z nich ma swoją historię. Wystarczy tylko się zatrzymać i ich posłuchać.

Na temat książek elektronicznych i zastępowaniu nimi książek tradycyjnych:
Myślę, że usunięcie wszystkich książek z biblioteki jest niedorzeczne. Myślę, że to tak, jakby mówić: "Przepraszam ludzi, którzy są zbyt biedni, zbyt słabo wykształceni lub po prostu nie dbają o "przepaść cyfrową". Wyeliminujemy cię z naszych użytkowników. Nie jesteś już uprawniony do uzyskania bezpłatnej informacji. Po prostu nas to nie obchodzi. Będziemy działać z Ebookami, kropka. Przepraszamy dziecko, którego rodzice nie mogą sobie pozwolić na iPada. Przepraszamy starszego pana, który tak naprawdę uwielbia zapach starych książek. Jest z pewnością miejsce dla książek elektronicznych w bibliotece. Według mnie, można ograniczyć 89% wszystkich leksykonów i wprowadzić ich wersje elektroniczne. Ale moim zdaniem, muszą być też książki. I to nie tylko kwestia nostalgii.

Jeden ze stereotypów, że w bibliotece tylko szeptem. Czy musi być cisza CAŁY CZAS?
Tak, w pewnym sensie. Pozwalam na podekscytowane szepty, intymne gruchanie, a czasem na piski radości. Ale jeśli pani gada przez telefon, a mam uczących się na egzamin, będę po stronie studentów.

No i rzecz wspólna na całym świecie pewnie ;-)
Jedna rzecz, która schodzi jak ciepłe bułeczki to Harlequiny. (...) My nawet nie katalogujemy tych książek. Po prostu je rozdajemy. Po przeczytaniu ludzie przynoszą je z powrotem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz