10 grudnia 2010

Non-fiction

Artur Domosławski, Kapuściński non-fiction. Warszawa: Świat książki, 2010.

Żona Kapuścińskiego sprzeciwiała się wydaniu tej książki, okazało się, że idol ma ludzką twarz. I w porządku, moim zdaniem.
Wysoko się cenił, uważał, że ma do powiedzenia rzeczy, o których inni nie mają pojęcia.
Zasłużył na uznanie, które zdobył, ale ideałem nie był.
Począwszy od młodości. Cenię go, ale moim idolem nie jest, więc nie spuszczę zasłony miłosierdzia:
"Obrazki zimowe. Różowe jabłka" (fr.)
Świat jest biały, jak gołąbek pokoju,
który unosi w dziobie skrawek czerwonego płótna.
Te dzieci wciągają na maszt
czerwoną flagę
rączkami ciepłymi od ufności.

"Pierwszy spust z Poematu o Nowej Hucie" (fr.)
żeby
błyskiem i mocą stali
potężniał socjalizmu ogrom.
Cóż, w pochwalnych wierszach przebił Majkowskiego... W późniejszych latach wolał o tym nie wspominać, unika rozmów na temat swoich prac z młodości. Przedstawia ten etap życia marginalnie, tu pozmienia daty, tu przestawi akcent, by lata działalności w partii wydawały się błahe i przypadkowe. Nie były, był zaangażowanym działaczem, dzięki czemu z resztą otwarły się dla niego drzwi na świat. Był człowiekiem swoich czasów, choć się tego później wstydził.

We wrześniu 1955 roku pisze reportaż o Nowej Hucie, potwierdzający to, co napisał Adam Ważyk w Poemacie dla dorosłych.
To przełom. Otwarcie oczu.
Kapuściński prowadził ekscytujące życie, podróże po świecie fantastyczne! Ale w tym czasie dzieją się w Polsce rzeczy przełomowe i to wszystko Kapuścińskiego omija. Dla reportera obserwowanie tych wydarzeń z daleka musiało nie być łatwe mimo wszystko.

Domosławski podkreśla, że do sukcesu Kapuścińskiego przyczyniają się kolejno:
- zdolności,
- ciężka praca,
- książki,
- partyjne zaangażowanie, przyjaźnie i kontakty na szczytach władzy - też oczywiście. Kapuściński umiał wykorzystać swoje znajomości i osobisty urok, ale to talent i praca, poświęcenie życia rodzinnego doprowadziły do sukcesu.
Z czasem Kapuściński robi się bardziej krytyczny wobec Partii, choć nadal ma w tych kręgach znajomych, korzysta ze swych znajomości na co dzień. Pisze Cesarza, pełnego aluzji. Cenzura to przepuszcza, bo książka jest przecież o Etiopii...

Kapuściński angażował się w sprawy swoich bohaterów na poziomie ich poznawania, do tego stopnia, że w razie potrzeby włączał się do walki (co w sytuacji wojny ostatecznie nie dziwi). Reporter powinien poczuć się w skórze opisywanych na którymś etapie prac - Kapuściński wybrał ten sposób, mówi Hanna Krall. Ona sam "zakłada buty bohaterów" w trakcie pisania. Stojący cały czas z boku nie stworzy dobrego reportażu.

Nigdy, przenigdy nie wolno porzucić pasji, nawet kiedy ktoś próbuje nam ją wybijać z głowy.
Czy nigdy? Nie mam na myśli tego konkretnego przypadku, ale moim zdaniem czasem lojalność wobec partnera czy rodzinny powinna być jednak priorytetem. W przypadku osoby tak wybitnej jak Kapuściński nie zastanawiamy się nad ceną, jaką ponoszą jej bliscy, cenę, jaką płacą za realizację czyjejś pasji. Nie oceniam, ale rozumiem sprzeciw bliskich, osoba publiczna nie jest własnością publiczną, poza pracą (na czym by ona nie polegała) ma obowiązki rodzinne. I nawet jeśli mąż/żona poświęci się dla czyjejś pasji to niekoniecznie musi podobać się to dzieciom.

Kapuściński starannie budował legendę o sobie - macho. Koloryzował i dramatyzował opisy wydarzeń, co nie zawsze niestety zgadzało się z relacjami innych reporterów. Tak samo jak swoje życie ubarwiał, tak i  do reportaży dodawał trochę fikcji, w związku z czym narażał się nieraz na krytykę. Fiction czy non-fiction? Czy reporter może sobie pozwolić na naruszenie granicy faktu?
Krytycy doszukali się w twórczości Kapuścińskiego wielu momentów non-fiction, zmienionych faktów, podkoloryzowanych, domyślonych. Jego książki sprzedawane jako zbeletryzowane opowieści osnute wokół prawdziwych zdarzeń nie doczekałyby się krytyki, podawane są jednak jako dziennikarstwo. Atmosferę wydarzeń Kapuściński oddaje idealnie, fakty często są zmieniane.
Kapuściński podkreślał, że trzeba dobrze ująć istotę zdarzenia, szczegóły nie grają roli.
Różne nieścisłości przewijają się cały czas w tej historii, nie tylko koloryzowanie w reportażach, ale również legendy dotyczące jego życia (tworzone przez niego samego).

Rysiek siedział w drugim rzędzie i patrzył z dumą. Miała satysfakcję. Myślała: Widzisz, nie jestem gorsza niż inne.
Alicja, żona. Skąd u niej taka potrzeba chronienia męża? Skąd potrzeba udowadniania wciąż, że jest dobra, że "zasługuje na niego"? Skąd potrzeba przymykania oczu na skoki w bok i życie poza rodziną, ciągle na drugim końcu świata? Ponad 30-letni romans z inną kobietą. Pół życia podwójnie prowadzonego. Skąd potrzeba Alicji by mitologizować Ryszarda? Kobieta ceniona w swoim środowisku, osiągająca własne sukcesy, niezależna. Nie rozumiem.
Czytając o przyjaciołach Kapuścińskiego mam wrażenie, że wiązały go z nimi większa zażyłość i życzliwość niż z żoną i córką. Rola żony sprowadza się tu do wyrozumiałej i stojącej w cieniu menadżerki męża.
Pod koniec życia Kapuściński bardzo się spieszył, czuł presję zbliżającego się kresu. Tylu słów nie zdążył napisać... Odchodził świadomie. Alicja pozostała z bezpodstawnym poczuciem, że coś zaniedbała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz