5 listopada 2011
15 października 2011
Pęksowy Brzyzek
W snach żyje jeszcze nasz niedawno zmarły,
cieszy się nawet zdrowiem i odzyskaną młodością.
Jawa kładzie przed nami jego martwe ciało.
Jawa nie cofa się ani o krok.
Nie ma od niej ucieczki, bo w każdej nam towarzyszy.
I nie ma takiej stacji
na trasie naszej podróży,
gdzie by na nas nie czekała.
/Wisława Szymborska, Jawa (fr.)/
27 września 2011
Zapałki
Trzy zapałki kolejno zapalone w nocy
Pierwsza żeby zobaczyć całą twoją twarzDruga żeby zobaczyć twe oczyOstatnia by zobaczyć twe usta
I całkowity mrok by się wszystkiego nauczyć na pamięćKiedy obejmę cię ramionami
Jaques Prévert, Paris At Night
13 września 2011
Andrzeja 12
26 sierpnia 2011
15 sierpnia 2011
30 lipca 2011
Gdynia
Fajne miasto. Idziesz i co krok coś cię zaskakuje: na plaży miejskiej ogromny (!) plac zabaw, Scena Letnia na plaży w Orłowie, akcja Pies w wielkim mieście, przy Bulwarze Nadmorskim efekty pracy Stowarzyszenia PoCoTo:
Osobny temat: komunikacja miejska. Szczerze życzyłabym sobie takiej komunikacji, jaką ma Trójmiasto.
Każdorazowo zachłystuję się ogromem morza, Gdynia szczodrze raczy nas dodatkowo widokiem statków i żaglowców różnej maści, widziane to wszystko z odpowiedniej odległości i wysokości daje efekt niesamowity. Orłowo ma dodatkową atrakcję, atutową - klif, imponujący z każdej strony (najbardziej mnie zachwycił widziany z góry):
Co tu dużo mówić, Trójmiasto rządzi! Podejrzewam, że inne miejsca na wybrzeżu raczej by mnie zawiodły.
Tegoroczne wakacje
Osobny temat: komunikacja miejska. Szczerze życzyłabym sobie takiej komunikacji, jaką ma Trójmiasto.
Każdorazowo zachłystuję się ogromem morza, Gdynia szczodrze raczy nas dodatkowo widokiem statków i żaglowców różnej maści, widziane to wszystko z odpowiedniej odległości i wysokości daje efekt niesamowity. Orłowo ma dodatkową atrakcję, atutową - klif, imponujący z każdej strony (najbardziej mnie zachwycił widziany z góry):
Co tu dużo mówić, Trójmiasto rządzi! Podejrzewam, że inne miejsca na wybrzeżu raczej by mnie zawiodły.
Tegoroczne wakacje
1 lipca 2011
Szara młodzież
Przy okazji spytałem, czy coś im mówią takie nazwiska jak Jackson Pollock, Mark Rothko, Terry Kitchen, Truman Capote, Nelson Algren, Irwin Shaw czy James Jones. Ludzie ci nie tylko przeszli do historii sztuki albo literatury, ale też odegrali ważne role w dziejach okręgu Hampton. Młodzież nic o nich nie wiedziała. To wszystko, co mam do powiedzenia o sztukach pięknych i literaturze jako o sposobie na nieśmiertelność.Miałam ochotę zacytować ten fragment w zupełnie innym kontekście, ale przeczytałam o wynikach tegorocznych matur i nie mogłam nie pomyśleć o licealistach przekonanych, że program nauczania, który ich dotyczy jest trudniejszy niż kiedykolwiek i że nie ma sensu nauka niczego, "co im się nie przyda". A ja widzę młodzież, która nie zna alfabetu, nie orientuje się w podstawowych zagadnieniach kultury i życia społecznego, nie potrafi dokonać najprostszych obliczeń bez użycia kalkulatora, nie zna nazwisk klasyków literatury. Moim zdaniem to jakiś sposób upośledzenia i nie chwaliłabym się swoją ignorancją i niedouczeniem, ale próbowała swoją indolencję choć złagodzić. Ale to ja, a ja nie jestem już młodzieżą, z czego w powyższym kontekście powinnam się cieszyć.
Fragment z: Kurt Vonnegut, Sinobrody. Warszawa: Wydaw. Bellona, 1993
(mam podejrzenia, że przeciętny nastolatek nie wie również kto to Vonnegut czy Sinobrody, ani który z nich jest postacią fikcyjną)
(w każdym razie Terry Kitchen jest wytworem wyobraźni Vonneguta)
30 czerwca 2011
Miasto
Róg Warszawskiej i Mielęckiego w Katowicach zaskoczył mnie muralem Marcina Maciejowskiego. Dawno w mieście nie byłem.
W innym znaczeniu niż autorzy (Maciejowski - muralu i Mehoffera - tytułu), ale ja też dawno nie byłam. Nawet, gdy jestem mam poczucie takiego oderwania od miasta, że aż mi z tego powodu przykro. I dziw mnie nieustanny ogarnia, gdy mieszkańcy mojej prowincji ją lubią. Lub mówią, że lubią.
Mojemu miasteczku brak wszystkich zalet zarówno wielkich miast, jak i wsi, posiada za to wszystkie wady tak miast, jak i wsi.
Nawet będąc akurat w wielkim mieście już za nim tęsknię i żałuję tego, że prędzej czy później czas wracać.
W innym znaczeniu niż autorzy (Maciejowski - muralu i Mehoffera - tytułu), ale ja też dawno nie byłam. Nawet, gdy jestem mam poczucie takiego oderwania od miasta, że aż mi z tego powodu przykro. I dziw mnie nieustanny ogarnia, gdy mieszkańcy mojej prowincji ją lubią. Lub mówią, że lubią.
Mojemu miasteczku brak wszystkich zalet zarówno wielkich miast, jak i wsi, posiada za to wszystkie wady tak miast, jak i wsi.
Nawet będąc akurat w wielkim mieście już za nim tęsknię i żałuję tego, że prędzej czy później czas wracać.
20 czerwca 2011
Murale
Artyści wychodzą na ulice :-)
W Katowicach natknęłam się na murale na Mariackiej Tylnej (lepiej późno niż wcale), dzięki temu poznałam kilka nazwisk (i czym prędzej poszukałam czym jeszcze się zajmują te osoby. Poszukałam i się zachwyciłam): Raspazjan, Mona Tusz
i Magda Drobczyk (nie na Mariackiej, trochę dalej, w przejściu podziemnym do ulicy Wojewódzkiej).
Jeszcze Aryz, choć niepolski artysta, trudno go nie wymienić i - trudno nie zauważyć kury. Kurę widać również z pociągu.
Prawdę mówiąc, tyle szumu było wokół murali z Mariackiej Tylnej, że spodziewałam się ich więcej, a tu skromnie trochę, mam nadzieję, że wszystko przed nami.
Prace Magdy Drobczyk zainteresowały mnie głównie ze względu na tematykę, zaskoczyły mnie pozytywnie. W egipskich ciemnościach przejścia wydają się mieć poza tym zupełnie inną kolorystykę, widziałam je już wcześniej, teraz - w blasku flesza - ukazały się jak zupełnie inne obrazy (więcej).
Raspazjan - wszystko super, także fotografie.
W Katowicach natknęłam się na murale na Mariackiej Tylnej (lepiej późno niż wcale), dzięki temu poznałam kilka nazwisk (i czym prędzej poszukałam czym jeszcze się zajmują te osoby. Poszukałam i się zachwyciłam): Raspazjan, Mona Tusz
i Magda Drobczyk (nie na Mariackiej, trochę dalej, w przejściu podziemnym do ulicy Wojewódzkiej).
Jeszcze Aryz, choć niepolski artysta, trudno go nie wymienić i - trudno nie zauważyć kury. Kurę widać również z pociągu.
Prawdę mówiąc, tyle szumu było wokół murali z Mariackiej Tylnej, że spodziewałam się ich więcej, a tu skromnie trochę, mam nadzieję, że wszystko przed nami.
Prace Magdy Drobczyk zainteresowały mnie głównie ze względu na tematykę, zaskoczyły mnie pozytywnie. W egipskich ciemnościach przejścia wydają się mieć poza tym zupełnie inną kolorystykę, widziałam je już wcześniej, teraz - w blasku flesza - ukazały się jak zupełnie inne obrazy (więcej).
Raspazjan - wszystko super, także fotografie.
16 czerwca 2011
Wróg
Wydawałoby się, że spoiwem wiążącym członków jakiejś grupy jest wspólny język, wspólna kultura i historia, wspólnie podzielane wartości; tymczasem okazuje się, że żadne pozytywne spoiwo nie jest na tyle silne, by połączyć ludzi. Jedyną rzeczą, która może zbliżyć ich do siebie, jest wspólny wróg.
Eric-Emmanuel Schmitt, Ulisses z Bagdadu. Kraków: Znak, 2010
10 czerwca 2011
7 czerwca 2011
Brzytwa
Uwielbiam brzytwę Ockhama
I zasadę wyjaśniania,
w myśl której
wytłumaczenie najprostsze
jest najbardziej
godne zaufania.
/Kurt Vonnegut/
Gdyby ktoś nie wierzył, brzytwa Ockhama naprawdę istnieje i brzmi: Entia non sunt multiplicanda praeter necessitatem, czyli: Nie należy mnożyć bytów ponad potrzebę.
Bytów nie mnożyć, fikcyj nie tworzyć, tłumaczyć fakty jak najprościej.Zasadą naczelną jest unikanie wszystkiego, co zbędne i przyjmowanie tylko tego, co konieczne w tłumaczeniu rzeczywistości. Lub, jak powiedział Izaak Newton:
Pluralista non est ponenda sine neccesitate.
Nie należy uznawać więcej przyczyn dla rzeczy naturalnych, niż takich, które są zarówno prawdziwe i wystarczające by wyjaśnić ich cechy.Swoją drogą, o brzytwie się pamięta, stosuje się ją na pprzykład w ekonomii (jako zasadę ekonomii myślenia), a kto wie czym Ockham się zajmował i czym zasłużył szczególnie? Znamy i używamy czasem nazwisk osób, o których tak właściwie nic nie wiemy, cytujemy złote myśli, a może poza znanym nam aforyzmem człowiek ten jest nudny lub niewarty poznania?
Ockham zajmował się logiką, dążył do jej odseparowania od metafizyki. Podstawą jego filozofii był woluntaryzm (czyli wszechmocna wola Boga, od której zależne są własności bytu) i ekonomia myślenia. Jego rozważania dotyczące przedmiotu poznania doprowadziły pośrednio do odróżnienia języka logiki od metajęzyka. Co z kolei było podwaliną nowej semantyki.
Ale kto wie, co to jest semantyka ;-)
6 czerwca 2011
Wrocław
... znowu ;-)
Pięknie.
Choć oprócz wszystkich zalet wielkiego miasta Wrocław nie unika także wad wielkiego miasta. Nie ruch samochodowy mam tu na myśli - z tej złej strony Wrocław ujawnił się w tym roku jako miasto tysiąca remontów i, szczególnie irytująco, miasto kup i psów bez kagańców (w tej kolejności).
A niektóre miejsca mnie zaskoczyły, na przykład
w zeszłym roku wyglądał tak, kilka innych zabytków także odnowiono. Inna sprawa, czy mi się to żółte podoba, faktem jest, że w zeszłym roku na Cerkiew żal było patrzeć. Bastion Sakwowy nie miał tyle szczęścia na przykład, wciąż jest przystanią dla żuli.
Wrocław moimi oczami.
Pięknie.
Choć oprócz wszystkich zalet wielkiego miasta Wrocław nie unika także wad wielkiego miasta. Nie ruch samochodowy mam tu na myśli - z tej złej strony Wrocław ujawnił się w tym roku jako miasto tysiąca remontów i, szczególnie irytująco, miasto kup i psów bez kagańców (w tej kolejności).
A niektóre miejsca mnie zaskoczyły, na przykład
w zeszłym roku wyglądał tak, kilka innych zabytków także odnowiono. Inna sprawa, czy mi się to żółte podoba, faktem jest, że w zeszłym roku na Cerkiew żal było patrzeć. Bastion Sakwowy nie miał tyle szczęścia na przykład, wciąż jest przystanią dla żuli.
Wrocław moimi oczami.
26 maja 2011
Matka
W kontekście dzisiejszego święta:
Czyli kto daje wędkę zamiast ryby. Zasadniczo się zgadzam, choć dotyczy to jednak także ojca. A przynajmniej powinno.
"Prawdziwie kochająca matka" - niczego dla siebie nie chce, jej życie rozpoczyna się wraz z urodzeniem pierwszego potomka, musi mocno stać na nogach, nie powinna wymagać wsparcia od ojca własnego dziecka, samowystarczalna. Przeinterpretowałam, czy mam prawo oczekiwać, że rodzina ma być wspierającą się nawzajem całością, w której każdy daje, ale też każdy bierze?
Jestem matką, dobrze mi z tym, ale spełniam się też w innych dziedzinach, całe szczęście.
Matka, to nie ktoś, na kim można się oprzeć, ale ktoś, kto uczy, jak się obchodzić bez oparcia.
Dorothy Fisher
Czyli kto daje wędkę zamiast ryby. Zasadniczo się zgadzam, choć dotyczy to jednak także ojca. A przynajmniej powinno.
Jedynie prawdziwie kochająca kobieta, która jest szczęśliwsza, kiedy daje, niż kiedy bierze, która mocno stoi na własnych nogach, może być naprawdę kochającą matką nawet wtedy, kiedy jej dziecko zaczyna się od niej oddalać.
Erich Fromm
"Prawdziwie kochająca matka" - niczego dla siebie nie chce, jej życie rozpoczyna się wraz z urodzeniem pierwszego potomka, musi mocno stać na nogach, nie powinna wymagać wsparcia od ojca własnego dziecka, samowystarczalna. Przeinterpretowałam, czy mam prawo oczekiwać, że rodzina ma być wspierającą się nawzajem całością, w której każdy daje, ale też każdy bierze?
Jestem matką, dobrze mi z tym, ale spełniam się też w innych dziedzinach, całe szczęście.
17 maja 2011
Wywiad
Idąc tropem Pulowerka.pl dotarłam do fajnego wywiadu z szefem biblioteki z Mississipi (cały wywiad)
Stany czy Polska, biblioteki są podobne jak się okazuje, w zasadzie mogłabym się pod wypowiedziami podpisać. Kilka fragmentów poniżej, przy tłumaczeniu posiłkowałam się (no, bardzo mocno, niestety, tłumaczenie takie, jak moja znajomoć języka :-/) Tłumaczem Google, tłumaczenie jednego z fragmentów pochodzi z Pulowerek.pl.
Dlaczego lubię być bibliotekarzem?
Na temat książek elektronicznych i zastępowaniu nimi książek tradycyjnych:
Jeden ze stereotypów, że w bibliotece tylko szeptem. Czy musi być cisza CAŁY CZAS?
No i rzecz wspólna na całym świecie pewnie ;-)
Stany czy Polska, biblioteki są podobne jak się okazuje, w zasadzie mogłabym się pod wypowiedziami podpisać. Kilka fragmentów poniżej, przy tłumaczeniu posiłkowałam się (no, bardzo mocno, niestety, tłumaczenie takie, jak moja znajomoć języka :-/) Tłumaczem Google, tłumaczenie jednego z fragmentów pochodzi z Pulowerek.pl.
Dlaczego lubię być bibliotekarzem?
Szczerze mówiąc, może zabrzmi banalnie, lubię pomagać czytelnikom. Szczególnie tym, którzy są wściekli jak diabli, bo regulamin nie pozwala im wypożyczyć już książek, bo mają ogromne grzywny i 20 lub więcej książek na koncie. Lubię pomagać im dlatego, że dla mnie to jest właśnie sensem biblioteki. (...) Patrzę na osobę i zdaję sobie sprawę, że prawdopodobnie w ich życiu dzieje się bardzo dużo "gówna" i te kary w bibliotece to tylko kolejny kamień do ich ciężkiego życia. (...) W bibliotece są dziesiątki ludzi, a każdy z nich ma swoją historię. Wystarczy tylko się zatrzymać i ich posłuchać.
Na temat książek elektronicznych i zastępowaniu nimi książek tradycyjnych:
Myślę, że usunięcie wszystkich książek z biblioteki jest niedorzeczne. Myślę, że to tak, jakby mówić: "Przepraszam ludzi, którzy są zbyt biedni, zbyt słabo wykształceni lub po prostu nie dbają o "przepaść cyfrową". Wyeliminujemy cię z naszych użytkowników. Nie jesteś już uprawniony do uzyskania bezpłatnej informacji. Po prostu nas to nie obchodzi. Będziemy działać z Ebookami, kropka. Przepraszamy dziecko, którego rodzice nie mogą sobie pozwolić na iPada. Przepraszamy starszego pana, który tak naprawdę uwielbia zapach starych książek. Jest z pewnością miejsce dla książek elektronicznych w bibliotece. Według mnie, można ograniczyć 89% wszystkich leksykonów i wprowadzić ich wersje elektroniczne. Ale moim zdaniem, muszą być też książki. I to nie tylko kwestia nostalgii.
Jeden ze stereotypów, że w bibliotece tylko szeptem. Czy musi być cisza CAŁY CZAS?
Tak, w pewnym sensie. Pozwalam na podekscytowane szepty, intymne gruchanie, a czasem na piski radości. Ale jeśli pani gada przez telefon, a mam uczących się na egzamin, będę po stronie studentów.
No i rzecz wspólna na całym świecie pewnie ;-)
Jedna rzecz, która schodzi jak ciepłe bułeczki to Harlequiny. (...) My nawet nie katalogujemy tych książek. Po prostu je rozdajemy. Po przeczytaniu ludzie przynoszą je z powrotem.
Przystanek
Po latach przypominam sobie Przystanek Alaska i widzę postacie w nowym, trochę innym świetle - trochę, nie bardzo, ale jednak inaczej.
Przede wszystkim Fleischman, za pierwszym razem wydawał mi się zdecydowanie irytujący. Teraz go rozumiem i współczuję sytuacji, w której się znalazł, na zesłaniu na końcu świata, wśród dziwnych ludzi. Podziwiam go, że mimo wszystko tak dobrze sobie radzi i jak może, podtrzymuje kontakt ze środowiskiem lekarskim (choćby telefoniczny). Podziwiam go, że pomimo żyjacych wokół szamańsko-zabobonnych praktyk, zachowuje zawodowy profesjonalizm. Nawet wydaje mi się być o wiele mniej upierdliwy (określenie Maggie, o ile pamiętam) i bardziej przyjazny ludziom niż przy pierwszym wrażeniu.
Z kolei ogólna ocena Chrisa, Eda i Maggie spadła o oczko niżej, mimo całego uroku osobistego, który wszyscy posiadają.
Po głębszym zastanowieniu zyskali też panowie: Holling (dzięki swojej solidności i staraniom o związek z zagubioną pomiędzy dwoma światami Shelly) i Minnifield (poszukujący miłości i dbający o swoją stabilność).
Będąc na innym etapie życia patrzę inaczej na różne postawy ludzkie, nie zachwycają mnie już niebieskie ptaki, cenię idealistów, ale dobrze jeśli mają stały kontakt z ziemią.
Jako dziecko, wśród realistów widziałam samych nudziarzy, teraz już wiem, że nutka romantyzmu czy szaleństwa może zaskoczyć w najróżniejszych miejscach, u zaprzysiężonego pragmatyka czy sceptyka, i jest nierzadko o wiele bardziej pociągająca niż nieustanne skakanie po chmurach.
Przede wszystkim Fleischman, za pierwszym razem wydawał mi się zdecydowanie irytujący. Teraz go rozumiem i współczuję sytuacji, w której się znalazł, na zesłaniu na końcu świata, wśród dziwnych ludzi. Podziwiam go, że mimo wszystko tak dobrze sobie radzi i jak może, podtrzymuje kontakt ze środowiskiem lekarskim (choćby telefoniczny). Podziwiam go, że pomimo żyjacych wokół szamańsko-zabobonnych praktyk, zachowuje zawodowy profesjonalizm. Nawet wydaje mi się być o wiele mniej upierdliwy (określenie Maggie, o ile pamiętam) i bardziej przyjazny ludziom niż przy pierwszym wrażeniu.
Z kolei ogólna ocena Chrisa, Eda i Maggie spadła o oczko niżej, mimo całego uroku osobistego, który wszyscy posiadają.
Po głębszym zastanowieniu zyskali też panowie: Holling (dzięki swojej solidności i staraniom o związek z zagubioną pomiędzy dwoma światami Shelly) i Minnifield (poszukujący miłości i dbający o swoją stabilność).
Będąc na innym etapie życia patrzę inaczej na różne postawy ludzkie, nie zachwycają mnie już niebieskie ptaki, cenię idealistów, ale dobrze jeśli mają stały kontakt z ziemią.
Jako dziecko, wśród realistów widziałam samych nudziarzy, teraz już wiem, że nutka romantyzmu czy szaleństwa może zaskoczyć w najróżniejszych miejscach, u zaprzysiężonego pragmatyka czy sceptyka, i jest nierzadko o wiele bardziej pociągająca niż nieustanne skakanie po chmurach.
7 maja 2011
Trochę czeskiej sztuki
Připadá vám, že si vaše děti na písku hrají podobným způsobem? Pak je vše v pořádku.
I o to chodzi, o zachowanie wrażliwości i wyobraźni dziecka.
Markéta Baňková - podoba mi się :-)
(zdjęcie znalezione TU)
I o to chodzi, o zachowanie wrażliwości i wyobraźni dziecka.
Markéta Baňková - podoba mi się :-)
(zdjęcie znalezione TU)
26 kwietnia 2011
Zabytki
Subskrybuj:
Posty (Atom)