Poradnik dla kobiet ofiar przemocy. Sięgnęłam po tę książkę żeby poczytać o syndromie sztokhlomskim, wciągnęła mnie trochę bardziej. Oprócz rozumienia przemocy jako fizycznego i psychicznego znęcania się - co do którego nikt nie ma wątpliwości, że przemocą jest - autorka wyszczególnia elementy przemocy w znaczeniu społeczno-kulturowym i ekonomicznym.
Role społeczne kobiet i mężczyzn są do tego stopnia utwierdzone w naszej kulturze, że czasem dopiero zobaczenie tego w druku, przeczytanie, uświadamia anormalność pewnych sytuacji i głęboko zakorzenioną, choć ukrywającą się dyskryminację.
- "przemocą w relacjach między płciami jest niedostateczny udział mężczyzn w pracach domowych" (kobieta 4 godziny dziennie, mężczyzna 45 minut - przeciętnie - a ile jest domów, w których mężczyzna, a także nastoletnie lub wręcz dorosłe dzieci, nie robią NIC!)
- "przemocą w relacjach między płciami jest niewystarczająca obecność kobiet w mediach" (nawet jeśli są, to jako piękne tło. Tylko 15-18% czasu antenowego poświęconego jest kobietom - to dane z Hiszpanii, ale czy u nas jest inaczej?)
- "przemocą w relacjach między płciami jest dodatkowa trudność, jaką mają kobiety, by osiągnąć stanowiska na szczytach władzy"
- "przemocą w relacjach między płciami jest stawianie kobietom wymagania, by były doskonałe w sferze zawodowej, podczas gdy nie oczekuje się tego samego od mężczyzn"
- "przemocą w relacjach między płciami są dodatkowe trudności, które napotyka kobieta na rynku pracy i w dostępie do dóbr" (kobiety są lepiej wykształcone od mężczyzn, a jednak to wśród nich jest większy odsetek bezrobotnych)
- "przemocą w relacjach między płciami jest brak wiarygodności kobiety w systemie prawnym" (świadectwo kobiety podlega zakwestionowaniu, musi udowodnić swoją niewinność, niezależnie od tego, czy jest ofiarą czy sprawcą)
- "przemocą w relacjach między płciami są dodatkowe utrudnienia stawiane przed kobietami w dostępie do zasobów kultury" (niemal 2/3 ogólnej liczby analfabetów na świecie to kobiety!)
- "przemocą w relacjach między płciami jest przemoc domowa" (I to niby oczywiste, niby się wszyscy zgadzają z tą tezą, ale sporo osób w przemoc domową i gwałty w małżeństwie nie wierzy. Autorka podaje (za Funduszem Ludnościowym ONZ): "co najmniej 1 na 3 kobiety została pobita, zmuszona siłą do czynności seksualnych lub maltretowana, często przez kogoś dobrze sobie znanego. Corocznie miliony dziewczynek jest narażonych na okaleczenie narządów płciowych poprzez wycięcie łechtaczki. Corocznie około 5 tysięcy kobiet i dziewczynek pada ofiarą tak zwanych morderstw dla przywrócenia honoru". "Na całym świecie liczba lat życia straconych przez dziewczynki i kobiety z grupy wiekowej od 15 do 44 lat, na skutek przemocy domowej i przemocy seksualnej jest większa niż liczba lat straconych z powodu raka sutka i szyjki macicy, chorób układu krążenia, AIDS, malarii, wypadków drogowych, a nawet wojen, razem wziętych" (World Development Report, Bank Światowy, 1993))
- "przemocą w relacjach między płciami są zabójstwa kobiet"
Problemem jest to, że większość uważa, że wszystko jest ok. Przykre jest to, że same kobiety nie dostrzegają niesprawiedliwości i krzywdy, która dotyka inne kobiety.
Consuleo Barea, Poradnik dla kobiet ofiar przemocy. Warszawa: Czarna Owca, 2010
29 grudnia 2010
10 grudnia 2010
Non-fiction
Artur Domosławski, Kapuściński non-fiction. Warszawa: Świat książki, 2010.
Żona Kapuścińskiego sprzeciwiała się wydaniu tej książki, okazało się, że idol ma ludzką twarz. I w porządku, moim zdaniem.
Począwszy od młodości. Cenię go, ale moim idolem nie jest, więc nie spuszczę zasłony miłosierdzia:
We wrześniu 1955 roku pisze reportaż o Nowej Hucie, potwierdzający to, co napisał Adam Ważyk w Poemacie dla dorosłych.
To przełom. Otwarcie oczu.
Kapuściński prowadził ekscytujące życie, podróże po świecie fantastyczne! Ale w tym czasie dzieją się w Polsce rzeczy przełomowe i to wszystko Kapuścińskiego omija. Dla reportera obserwowanie tych wydarzeń z daleka musiało nie być łatwe mimo wszystko.
Domosławski podkreśla, że do sukcesu Kapuścińskiego przyczyniają się kolejno:
- zdolności,
- ciężka praca,
- książki,
- partyjne zaangażowanie, przyjaźnie i kontakty na szczytach władzy - też oczywiście. Kapuściński umiał wykorzystać swoje znajomości i osobisty urok, ale to talent i praca, poświęcenie życia rodzinnego doprowadziły do sukcesu.
Z czasem Kapuściński robi się bardziej krytyczny wobec Partii, choć nadal ma w tych kręgach znajomych, korzysta ze swych znajomości na co dzień. Pisze Cesarza, pełnego aluzji. Cenzura to przepuszcza, bo książka jest przecież o Etiopii...
Kapuściński angażował się w sprawy swoich bohaterów na poziomie ich poznawania, do tego stopnia, że w razie potrzeby włączał się do walki (co w sytuacji wojny ostatecznie nie dziwi). Reporter powinien poczuć się w skórze opisywanych na którymś etapie prac - Kapuściński wybrał ten sposób, mówi Hanna Krall. Ona sam "zakłada buty bohaterów" w trakcie pisania. Stojący cały czas z boku nie stworzy dobrego reportażu.
Kapuściński starannie budował legendę o sobie - macho. Koloryzował i dramatyzował opisy wydarzeń, co nie zawsze niestety zgadzało się z relacjami innych reporterów. Tak samo jak swoje życie ubarwiał, tak i do reportaży dodawał trochę fikcji, w związku z czym narażał się nieraz na krytykę. Fiction czy non-fiction? Czy reporter może sobie pozwolić na naruszenie granicy faktu?
Krytycy doszukali się w twórczości Kapuścińskiego wielu momentów non-fiction, zmienionych faktów, podkoloryzowanych, domyślonych. Jego książki sprzedawane jako zbeletryzowane opowieści osnute wokół prawdziwych zdarzeń nie doczekałyby się krytyki, podawane są jednak jako dziennikarstwo. Atmosferę wydarzeń Kapuściński oddaje idealnie, fakty często są zmieniane.
Kapuściński podkreślał, że trzeba dobrze ująć istotę zdarzenia, szczegóły nie grają roli.
Różne nieścisłości przewijają się cały czas w tej historii, nie tylko koloryzowanie w reportażach, ale również legendy dotyczące jego życia (tworzone przez niego samego).
Czytając o przyjaciołach Kapuścińskiego mam wrażenie, że wiązały go z nimi większa zażyłość i życzliwość niż z żoną i córką. Rola żony sprowadza się tu do wyrozumiałej i stojącej w cieniu menadżerki męża.
Pod koniec życia Kapuściński bardzo się spieszył, czuł presję zbliżającego się kresu. Tylu słów nie zdążył napisać... Odchodził świadomie. Alicja pozostała z bezpodstawnym poczuciem, że coś zaniedbała.
Żona Kapuścińskiego sprzeciwiała się wydaniu tej książki, okazało się, że idol ma ludzką twarz. I w porządku, moim zdaniem.
Wysoko się cenił, uważał, że ma do powiedzenia rzeczy, o których inni nie mają pojęcia.Zasłużył na uznanie, które zdobył, ale ideałem nie był.
Począwszy od młodości. Cenię go, ale moim idolem nie jest, więc nie spuszczę zasłony miłosierdzia:
"Obrazki zimowe. Różowe jabłka" (fr.)Cóż, w pochwalnych wierszach przebił Majkowskiego... W późniejszych latach wolał o tym nie wspominać, unika rozmów na temat swoich prac z młodości. Przedstawia ten etap życia marginalnie, tu pozmienia daty, tu przestawi akcent, by lata działalności w partii wydawały się błahe i przypadkowe. Nie były, był zaangażowanym działaczem, dzięki czemu z resztą otwarły się dla niego drzwi na świat. Był człowiekiem swoich czasów, choć się tego później wstydził.
Świat jest biały, jak gołąbek pokoju,
który unosi w dziobie skrawek czerwonego płótna.
Te dzieci wciągają na maszt
czerwoną flagę
rączkami ciepłymi od ufności.
"Pierwszy spust z Poematu o Nowej Hucie" (fr.)
żeby
błyskiem i mocą stali
potężniał socjalizmu ogrom.
We wrześniu 1955 roku pisze reportaż o Nowej Hucie, potwierdzający to, co napisał Adam Ważyk w Poemacie dla dorosłych.
To przełom. Otwarcie oczu.
Kapuściński prowadził ekscytujące życie, podróże po świecie fantastyczne! Ale w tym czasie dzieją się w Polsce rzeczy przełomowe i to wszystko Kapuścińskiego omija. Dla reportera obserwowanie tych wydarzeń z daleka musiało nie być łatwe mimo wszystko.
Domosławski podkreśla, że do sukcesu Kapuścińskiego przyczyniają się kolejno:
- zdolności,
- ciężka praca,
- książki,
- partyjne zaangażowanie, przyjaźnie i kontakty na szczytach władzy - też oczywiście. Kapuściński umiał wykorzystać swoje znajomości i osobisty urok, ale to talent i praca, poświęcenie życia rodzinnego doprowadziły do sukcesu.
Z czasem Kapuściński robi się bardziej krytyczny wobec Partii, choć nadal ma w tych kręgach znajomych, korzysta ze swych znajomości na co dzień. Pisze Cesarza, pełnego aluzji. Cenzura to przepuszcza, bo książka jest przecież o Etiopii...
Kapuściński angażował się w sprawy swoich bohaterów na poziomie ich poznawania, do tego stopnia, że w razie potrzeby włączał się do walki (co w sytuacji wojny ostatecznie nie dziwi). Reporter powinien poczuć się w skórze opisywanych na którymś etapie prac - Kapuściński wybrał ten sposób, mówi Hanna Krall. Ona sam "zakłada buty bohaterów" w trakcie pisania. Stojący cały czas z boku nie stworzy dobrego reportażu.
Nigdy, przenigdy nie wolno porzucić pasji, nawet kiedy ktoś próbuje nam ją wybijać z głowy.Czy nigdy? Nie mam na myśli tego konkretnego przypadku, ale moim zdaniem czasem lojalność wobec partnera czy rodzinny powinna być jednak priorytetem. W przypadku osoby tak wybitnej jak Kapuściński nie zastanawiamy się nad ceną, jaką ponoszą jej bliscy, cenę, jaką płacą za realizację czyjejś pasji. Nie oceniam, ale rozumiem sprzeciw bliskich, osoba publiczna nie jest własnością publiczną, poza pracą (na czym by ona nie polegała) ma obowiązki rodzinne. I nawet jeśli mąż/żona poświęci się dla czyjejś pasji to niekoniecznie musi podobać się to dzieciom.
Kapuściński starannie budował legendę o sobie - macho. Koloryzował i dramatyzował opisy wydarzeń, co nie zawsze niestety zgadzało się z relacjami innych reporterów. Tak samo jak swoje życie ubarwiał, tak i do reportaży dodawał trochę fikcji, w związku z czym narażał się nieraz na krytykę. Fiction czy non-fiction? Czy reporter może sobie pozwolić na naruszenie granicy faktu?
Krytycy doszukali się w twórczości Kapuścińskiego wielu momentów non-fiction, zmienionych faktów, podkoloryzowanych, domyślonych. Jego książki sprzedawane jako zbeletryzowane opowieści osnute wokół prawdziwych zdarzeń nie doczekałyby się krytyki, podawane są jednak jako dziennikarstwo. Atmosferę wydarzeń Kapuściński oddaje idealnie, fakty często są zmieniane.
Kapuściński podkreślał, że trzeba dobrze ująć istotę zdarzenia, szczegóły nie grają roli.
Różne nieścisłości przewijają się cały czas w tej historii, nie tylko koloryzowanie w reportażach, ale również legendy dotyczące jego życia (tworzone przez niego samego).
Rysiek siedział w drugim rzędzie i patrzył z dumą. Miała satysfakcję. Myślała: Widzisz, nie jestem gorsza niż inne.Alicja, żona. Skąd u niej taka potrzeba chronienia męża? Skąd potrzeba udowadniania wciąż, że jest dobra, że "zasługuje na niego"? Skąd potrzeba przymykania oczu na skoki w bok i życie poza rodziną, ciągle na drugim końcu świata? Ponad 30-letni romans z inną kobietą. Pół życia podwójnie prowadzonego. Skąd potrzeba Alicji by mitologizować Ryszarda? Kobieta ceniona w swoim środowisku, osiągająca własne sukcesy, niezależna. Nie rozumiem.
Czytając o przyjaciołach Kapuścińskiego mam wrażenie, że wiązały go z nimi większa zażyłość i życzliwość niż z żoną i córką. Rola żony sprowadza się tu do wyrozumiałej i stojącej w cieniu menadżerki męża.
Pod koniec życia Kapuściński bardzo się spieszył, czuł presję zbliżającego się kresu. Tylu słów nie zdążył napisać... Odchodził świadomie. Alicja pozostała z bezpodstawnym poczuciem, że coś zaniedbała.
Malczewski
Przeczytałam u Tokarczuk:
Podczas przeglądania galerii z reprodukcjami jego obrazów uderzyło mnie to, jak wiele z nich związanych jest z tematem śmierci, powyższa Śmierć, Aniele, pójdę za Tobą,cykle Thanatos, Śmierć Ellenai
Stałe miejsce w jego twórczości mają również aniołowie.
Przy tym zestawie pejzażyki, które także popełnił Malczewski (niewiele ich), wyglądają, jakby wyszły spod innego pędzla, zaskakują swoją zwyczajnością. Oglądając Malczewskiego spodziewam się tajemniczości i zagadki w każdym rogu :-)
Reprodukcje stąd.
Widzi obraz, nie zna jego tytułu, pamięta go z dzieciństwa: młoda kobieta dotyka powiek klęczącego przed nią starcai nie mogłam nie znaleźć tego obrazu - Jacek Malczewski, Śmierć.
Podczas przeglądania galerii z reprodukcjami jego obrazów uderzyło mnie to, jak wiele z nich związanych jest z tematem śmierci, powyższa Śmierć, Aniele, pójdę za Tobą,cykle Thanatos, Śmierć Ellenai
Stałe miejsce w jego twórczości mają również aniołowie.
Przy tym zestawie pejzażyki, które także popełnił Malczewski (niewiele ich), wyglądają, jakby wyszły spod innego pędzla, zaskakują swoją zwyczajnością. Oglądając Malczewskiego spodziewam się tajemniczości i zagadki w każdym rogu :-)
Reprodukcje stąd.
9 grudnia 2010
Tokarczuk
Bodajże Kałużyński powiedział kiedyś o Nożu w wodzie, że to film, który "sam się ogląda". Takie właśnie są książki Olgi Tokarczuk - same się czytają, wystarczy zanurzyć się z przyjemnością w treści i czytać, czytać... I zawsze szkoda, że już ostatnia strona. Na Biegunich trochę czekałam, wielu chętnych się ustawia do książek Tokarczuk, nic dziwnego, warto. Teraz będę polować na Grę na wielu bębenkach, też już staroć ;-)
(1) Olga Tokarczuk, Bieguni. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2009
(2) Olga Tokarczuk, Prowadź swój pług przez kości umarłych. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2009
Mnie życie zawsze się wymykało. Natrafiałam tylko na jego ślady, jakieś marne wylinki. Gdy namierzałam jego pozycje, ono było już gdzie indziej. Znajdowałam tylko znaki, jak te napisy na korze drzew: "Tu byłem". (1)
Tego najbardziej nie lubię u ludzi - zimnej ironii. To bardzo tchórzliwa postawa; wszystko można obśmiać, poniżyć, w nic się nigdy nie zaangażować, z niczym nie poczuć się związanym. Być jak impotent, który sam nigdy nie zażyje rozkoszy, ale zrobi wszystko, by obrzydzić ją innym. (2)
... czasem mam wrażenie, że żyjemy w świecie, który sobie wymyślamy. Ustalamy sobie, co jest dobre, a co nie, rysujemy mapy znaczeń... A potem całe życie zmagamy się z tym, cośmy sobie wykoncypowali. Problem polega na tym, że każdy ma swoją wersję i dlatego tak trudno jest się ludziom dogadać. (2)
(1) Olga Tokarczuk, Bieguni. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2009
(2) Olga Tokarczuk, Prowadź swój pług przez kości umarłych. Kraków: Wydawnictwo Literackie, 2009
5 grudnia 2010
Carroll
Po Oku dnia oczekiwałam fajerwerków, nie doczekałam się. Niemniej podobało mi się.
Kilka zapisów z 2005 roku, które szczególnie mi przypadły do gustu:
08.02
"Książki mówią: Zrobiła to ponieważ. Życie mówi: zrobiła to. W książkach wszystko zostaje wytłumaczone; w życiu nie. Nie dziwię się, że ludzie wolą książki. Książki nadają życiu sens. Kłopot jedynie w tym, że życie któremu nadają sens, to życie innych ludzi, nigdy zaś twoje własne".
z dzienników Gustawa Flauberta
10.02
Na dziś - przysłowie bułgarskie:
"W razie wielkiego niebezpieczeństwa wolno ci iść za diabłem, póki nie przekroczycie mostu".
18.02
(...) w szkole premiowano szybkie czytanie - zdolność do coraz szybszego czytania ze zrozumieniem.
Teraz wszak uświadomiłem sobie, że jest to niewłaściwe podejście do czytania, które staje się czynnością całkowicie bierną, premiuje się szybkość przyswajania treści, zamiast interakcji z tym, o czym jest mowa; innymi słowy lekceważy się to, co czytelnik wnosi do tekstu... dialog zamienia się w monolog".
20.04
"...Myśleć to cierpieć, no powiedz mi, czy to myślenie coś mi kiedyś dało, czy poprawiło moją sytuację? Myślę i myślę, i myślę, myśleniem milion razy oddaliłem się od szczęścia, ale ani razu się do niego nie zbliżyłem".
Jonatan Safran Foer
cytaty za:
Jonathan Carroll, Oko dnia. Poznań: Rebis, 2006
1 grudnia 2010
Notes
Przeczytałam Doris Lessing Złoty notes. Sięgnęłam po to z wielką nadzieją, piszą, że to najważniejsza książka w dorobku Lessing, pozostawia trwały ślad itd, itp. Zaczęłam z entuzjazmem, pierwsze sto stron (z ponad ośmiuset) natchnęło mnie tysiącem myśli. Potem już mniej.
Jak ktoś to ładnie tu ujął: "jest to opowieść o przygnębiającym chaosie, którym jest ludzkie życie".
Po lekturze Marty Quest i Fali po burzy temat partii komunistycznej tymczasowo mnie znużył, więc ten wątek Złotego notesu trochę przemęczyłam, choć jeśli chodzi o Doris Lessing, to jestem zawsze na tak.
Trawa śpiewa pozostaje w moim osobistym rankingu na miejscu pierwszym.
Fragment o powieści w roli reportażu przykuł moją uwagę (równolegle czytam Kapuściński non-fiction, więc temat reportażu jest szczególnie aktualny).
Złoty notes ukazał się w latach sześćdziesiątych, XXI wiek rządzi się innymi już prawami, przepływ informacji nabrał tempa, ludzie są mniej cierpliwi, chcą mieć wszystko natychmiast. Po części książki spełniają tę rolę - poznawczą, po części rozrywkową. I chciałam powiedzieć - częściej, ale właściwie - niekoniecznie. Zaskakująco nieprzewidywalnie ludzie wybierają czasem książki nastawione na poznawanie (choć oczywiście naczelne czytadła mają się dobrze i to się nie zmieni, tu się nie łudzę. Proste składanie liter i chwila emocji - to najczęstsza motywacja do czytania).
Jak ktoś to ładnie tu ujął: "jest to opowieść o przygnębiającym chaosie, którym jest ludzkie życie".
Po lekturze Marty Quest i Fali po burzy temat partii komunistycznej tymczasowo mnie znużył, więc ten wątek Złotego notesu trochę przemęczyłam, choć jeśli chodzi o Doris Lessing, to jestem zawsze na tak.
Trawa śpiewa pozostaje w moim osobistym rankingu na miejscu pierwszym.
Fragment o powieści w roli reportażu przykuł moją uwagę (równolegle czytam Kapuściński non-fiction, więc temat reportażu jest szczególnie aktualny).
Funkcja powieści się zmienia. Teraz książka stała się bastionem dziennikarstwa.Lessing wyjaśnia to następująco: czytamy, aby dowiedzieć się czegoś o sferach życia nam nieznanych, o odmiennych kulturach, ale także o różnych klasach społeczeństwa. Ludzie są spragnieni informacji i poprzez książki zaspokajają potrzebę poznania. Powieść spełnia tu rolę reportażu.
Złoty notes ukazał się w latach sześćdziesiątych, XXI wiek rządzi się innymi już prawami, przepływ informacji nabrał tempa, ludzie są mniej cierpliwi, chcą mieć wszystko natychmiast. Po części książki spełniają tę rolę - poznawczą, po części rozrywkową. I chciałam powiedzieć - częściej, ale właściwie - niekoniecznie. Zaskakująco nieprzewidywalnie ludzie wybierają czasem książki nastawione na poznawanie (choć oczywiście naczelne czytadła mają się dobrze i to się nie zmieni, tu się nie łudzę. Proste składanie liter i chwila emocji - to najczęstsza motywacja do czytania).
19 listopada 2010
Prezentacje Biblioteczne
Prezentacje Biblioteczne odbyły się dzisiaj w Bibliotece Śląskiej. Moje pierwsze, więc nie wiem, ale podobno było skromnie w porównaniu z ubiegłorocznymi i wcześniejszymi, program jednak był ciekawy. Prezentacje poświęcone literaturze dla chłopców, dość skromnie reprezentowanej na rynku wydawniczym, szczególnie literaturę dla starszych chłopców mam na myśli. Uboga oferta być może związana jest ze słabym zainteresowaniem książkami ze strony chłopców. A może jest tak - nie są wydawane książki dla chłopców, bo oni mało czytają, a mało czytają, bo nie ma dla nich nic fajnego. I koło się zamyka.
Nie ma miłości, jest piwo i seks. O kryzysie wartości i kryzysie obrazu mężczyzny w literaturze mówił prof. Grzegorz Leszczyński. Bardzo ciekawie mówił. O tym, jak przedstawiany jest w książkach ojciec - w literaturze dla małych chłopców tata jest dużym chłopcem, przeważnie fajnym kumplem, w książkach dla starszych nastolatków przestaje być dzieckiem podszyty. Wychodzą z niego negatywne cechy, w skrajnych przypadkach okazuje się degeneratem.
Matka za to zawsze jest MATKĄ, zabawną i młodzieżową lub poważną i odpowiedzialną, ale nigdy nie jest dziewczynką i rzadko popada w skrajności.
Sporo znanych i cenionych twarzy, niestety pamięć nie ta i aparat został w domu :-(. To, co widać (a raczej nie widać) poniżej:
- stanowiska prezentujące działalność Dyskusyjnych Klubów Książki działających w bibliotekach,
- Falco Show (Teatr Animacji Krzysztofa Falkowskiego),
- o książkach dzieciństwa rozmawiają Henryk Gołębiewski, Przemysław Myszor, Grzegorz Gortat i Jarosław Kret, prowadzi Grzegorz Kasdepke - nie odmawiający nikomu autografów, bardzo, bardzo mi miło z tego powodu :-)
- Dariusz Rekosz rozmawia z Ewą Szykulską i Stanisławem Mikulskim o Panu Samochodziku.
Nie ma miłości, jest piwo i seks. O kryzysie wartości i kryzysie obrazu mężczyzny w literaturze mówił prof. Grzegorz Leszczyński. Bardzo ciekawie mówił. O tym, jak przedstawiany jest w książkach ojciec - w literaturze dla małych chłopców tata jest dużym chłopcem, przeważnie fajnym kumplem, w książkach dla starszych nastolatków przestaje być dzieckiem podszyty. Wychodzą z niego negatywne cechy, w skrajnych przypadkach okazuje się degeneratem.
Matka za to zawsze jest MATKĄ, zabawną i młodzieżową lub poważną i odpowiedzialną, ale nigdy nie jest dziewczynką i rzadko popada w skrajności.
Sporo znanych i cenionych twarzy, niestety pamięć nie ta i aparat został w domu :-(. To, co widać (a raczej nie widać) poniżej:
- stanowiska prezentujące działalność Dyskusyjnych Klubów Książki działających w bibliotekach,
- Falco Show (Teatr Animacji Krzysztofa Falkowskiego),
- o książkach dzieciństwa rozmawiają Henryk Gołębiewski, Przemysław Myszor, Grzegorz Gortat i Jarosław Kret, prowadzi Grzegorz Kasdepke - nie odmawiający nikomu autografów, bardzo, bardzo mi miło z tego powodu :-)
- Dariusz Rekosz rozmawia z Ewą Szykulską i Stanisławem Mikulskim o Panu Samochodziku.
10 listopada 2010
Święto
29 października 2010
Wojaczek
Pierwszy kontakt z wierszami Wojaczka miałam 20 lat temu, inaczej je odczytywałam niż teraz, oczywiście. Dodatkową atrakcją w jego postaci było to, że pochodził z Mikołowa, zza miedzy przecież. Także dzisiaj, gdy przechodzę pod kamienicą, w której mieszkał zerkam na tablicę pamiątkową z dumą, że wiem, że znam ;-) Z wizerunku na tablicy nie poznałabym wprawdzie kto to, ale... Postacią dla mnie, nastoletniej wtedy, był barwną i tym ciekawszą im bardziej kontrowersyjną. Wierszami zaczytywałam się chętnie, choć być może momentami trudne były wtedy - doświadczenia nie te i wiedzy mniej. Teraz chętnie wracam. W tym roku, 7 grudnia, skończyłby 65 lat.
W Kaskaderach literatury czytam, że
Wiersze z
Rafał Wojaczek, List do nieznanego poety. Wrocław: Wydaw. Dolnośląskie, 1987 (wydanie to samo, co przed laty)
Cytat z
Edward Kolbus, Z dziejów krucjaty, której nie było. W: Kaskaderzy literatury. Łódź: Wydaw. Łódzkie, 1986.
W Kaskaderach literatury czytam, że
Nie chciano widzieć w nim poety, bo poeta to dla wielu jeszcze co najwyżej półka w bibliotece i pomnik na placu (...) - bo i cóż to za poeta, który szlaja się po "zaplutych barach", który "pije, a potem rzyga".Życie, poezja - miesza się, współistnieje. I dobrze, jako taka bardziej do mnie przemawia niż romantyczne wynurzenia. Trudno odmówić jej wrażenia, które robi, refleksji i wbrew pozorom także wzruszeń. I pisał także Wojaczek o miłości, choć widzi się w nim głównie buntownika i gorszyciela.
Rafał Wojaczek: Która zmęczona śpi
która zmęczona śpi
a ciało jej jest noc
dzień uśpiony w jej ciele
co to jest
że się nie odróżniam
od jej ciała
świt stop szlachetny
księżyca i słońca
dojrzewa do nocy
w jej śnie gorącym
co to jest
że z jej snu
nie mogę wyjąć mojego snu
mój sen
w jej zaciśnietych dłoniach
zarazem jej oddech
a także iskra
co spina
śpiące ciało z ptakiem
która zmęczona śpi
mój sen zakwita w jej śnie
ofiarowana niegdyś
młoda róża
22 IV 1966, w południe
Rafał Wojaczek: Bądź mi
Bądź mi od stóp do głowy, od pięty do ucha
Od kolan do pachwiny, od łokcia do paznokci
Pod pachą, pod językiem, od łechtaczki do rzęs
Bądź biegunem mojego pomylonego serca
Rakiem, który mózg jedząc pozwoli poczuć mózg
Bądź wodą tlenu dla spalonych płuc
Bądź mi stanikiem, majtkami, podwiązką
Bądź kołyską dla ciała, niańką co kołysze
Jedz mi brud zza paznokci, pij miesięczną krew
Bądź żądzą i spełnieniem, rozkoszą, znowu głodem
Przeszłością i przyszłością, sekundą i wiecznością
Bądź chlopcem, bądź dziewczynką, bądź nocą i dniem
Bądź mi życiem, radością, bądź śmiercią, zazdrością
Bądź złością i pogardą, nieszczęściem i nudą
Bądź Bogiem, bądź Murzynem, ojcem, matką, synem
Bądź - i nie pytaj, jak ci się wypłacę
A wtedy darmo weźmiesz najpiękniejszą zdradę:
Miłość, która obudzi w Tobie śmierć
Wiersze z
Rafał Wojaczek, List do nieznanego poety. Wrocław: Wydaw. Dolnośląskie, 1987 (wydanie to samo, co przed laty)
Cytat z
Edward Kolbus, Z dziejów krucjaty, której nie było. W: Kaskaderzy literatury. Łódź: Wydaw. Łódzkie, 1986.
27 października 2010
Czytam sobie
Przeczytałam właśnie Dyskretne symetrie, baaardzo fajne, szczególnie początek mnie zachwycił. A więc...
Opis napadu zazdrości - rewelacyjny! Emocjonalna wiwisekcja zranionej osoby. Żadne tam - jak będzie chciał odejść, to proszę, droga otwarta, bez żalu. Nieprawda!
Co się czuje w takim momencie? Czytając ten opis, wiem.
Autorka przypomina, żeby - mieć się nieustannie na baczności. Nie matowieć, nie przyzwyczajać się, nie myśleć, że związek jest na zawsze i sam się toczy. Nie popadać w rutynę.
A ja dodam - zmieniać siebie i miejsca, nie obrastać w rzeczy. Dbać o siebie samych i siebie nawzajem.
Smrody eliminować, nie hodować trupów.
Jeanette Winterson, Dyskretne symetrie. Poznań: Rebis, 2010
Mój mąż wplątał się w romans. Cherdez la femme. Gdzie ona jest?
Trzeba przetrząsnąć sypialnię. Zetrę jej piętno z materaca, ze szczeliny
między pościelą a poduszką. Czy to odcisk jej ciała, lekki, lecz dostrzegalny?
Moje radioaktywne dłonie z pewnością ją wyczują. Odnajdę każdy jej włos, sprawdzę
najmniejszy ślad obecności jej ciała.
Dajcie mi garnek, pozwólcie zmienić się w kanibala. Będę się nią delektować z większą niż on przyjemnością. Jeśli jest dla niego tak pysznym kąskiem, porozkoszuję się jej smakiem. (...) A potem ją wypluję.
Gdzie śrubokręt? Zdejmę wszystkie zawiasy. Koniec z prywatnością w łazience. Z ukradkowym czytaniem liścików miłosnych. (...)
Ręce mi się trzęsły, a z nimi papiery, gabinet i nasze życie - aż gazeciarz na rogu ulicy złapał swoje dzienniki i przez sekundę poczuł te katusze, nie wiedząc dlaczego.
Gdzie ona jest? Pod dywanem? Pomiędzy szybami okna? Wdychałam ją. Jej molekuły, powietrze nią przepełnione, skupiska żywego ciała.
Oczyść to miejsce, oczyść.
Otworzyłam okna gabinetu i zrobiłam eksperyment grawitacyjny. Co szybciej spadnie - odtwarzacz CD czy laptop?
A z nimi niech lecą słowa. Nienawiść. Gniew. Ból. Podobno słowa nic nie znaczą. To tylko słowa. Są lekkie, niczego nie zmieniają. Jak odbijane lotki. Są nierealne, to tylko zręczna gra. (...)
Słowa nie spadają. Krwawiłam słowami. Poszłam do łazienki, żeby je zmyć, ale gdy wyciągnęłam rękę spod czystej zimnej wody, znów podeszły w górę, czerwone i płynne, niebezpieczne, rozkruszone - rozbite naczynie mojej miłości.
Opis napadu zazdrości - rewelacyjny! Emocjonalna wiwisekcja zranionej osoby. Żadne tam - jak będzie chciał odejść, to proszę, droga otwarta, bez żalu. Nieprawda!
Co się czuje w takim momencie? Czytając ten opis, wiem.
Brzdęk. Ból w głowie. Potem niżej. (...) Ból jest wszechogarniający niczym kochanek. Przyszły mi na myśl osiemnastowieczne niemieckie ryciny, na których zakapturzona Śmierć adoruje żywych. Moja sytuacja jest równie obsceniczna. W głowie mam tylko seks. Stałam się własną pornografistką. Jego ciało. Jej ciało. Moje ciało. Nierozłączne, splecione, mroczne.
(...)
Nie byłam w stanie wycisnąć z siebie słowa czy łzy. Mój umysł próbował wznowić oddychanie w potopie brudnej wody.
Autorka przypomina, żeby - mieć się nieustannie na baczności. Nie matowieć, nie przyzwyczajać się, nie myśleć, że związek jest na zawsze i sam się toczy. Nie popadać w rutynę.
A ja dodam - zmieniać siebie i miejsca, nie obrastać w rzeczy. Dbać o siebie samych i siebie nawzajem.
Obnosiliśmy się z naszym małżeństwem jak z trofeum i uważaliśmy, że mamy do tego prawo. Polerowaliśmy tę zdobycz, zapominając zadbać o siebie.Trofeum lśniło coraz bardziej, a my matowieliśmy. Czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Co z tego, że byliśmy odrobinę przykurzeni i sfatygowani?
(...)
A gdy zabiliśmy tych, którymi mieliśmy się stać teraz, co zrobiliśmy z ciałami? To, co czyni większość ludzi - ukryliśmy je pod deskami podłogi i przywykliśmy do smrodu.
Smrody eliminować, nie hodować trupów.
Jeanette Winterson, Dyskretne symetrie. Poznań: Rebis, 2010
16 października 2010
Kochasz dzieci?
W pełni sezonu grzewczego, z dedykacją dla tych, których wyobraźnia nie wychodzi poza dzisiaj.
Zdjęcia ze strony Fundacji Arka.
Zdjęcia ze strony Fundacji Arka.
16 września 2010
Bibliotekarz vs czytelnik
Czytam porady Eco jak urządzić bibliotekę (lub: jak skutecznie odstraszyć czytelnika) i oto co się wyłania:
1. "Katalog winien być poszatkowany na jak najwięcej działów"
Poszatkowany jest, ale jeszcze nie jest tak źle ;-) Faktem jest, że z katalogu działowego ludzie nie korzystają prawie w ogóle, o wiele częściej z alfabetycznego. I nie ma co ukrywać, dla wielu katalog jest tajemniczą, dziwną szafką jedynie. I te dziwne cyferki, dla niektórych nawet literki na półkach są dziwne (tak proszę pani, Sienkiewicza znajdzie pani na półce z literką S, tak, ta literka oznacza, że tu stoją książki autorów na S), co tu mówić o oznaczeniach UKD.
2. "Sygnatury winny być niemożliwe do przepisania"
Noo, tu pasujemy idealnie. Na szczęście nie trzeba wypisywać u nas rewersów, niejedna osoba zrezygnowałaby z książki przed przepisaniem połowy sygnatury. Skutki wiernego przepisywania klasyfikacji za Biblioteką Narodową. Tak, jakby w niewielkiej bibliotece publicznej było potrzebne coś więcej niż ogólne przypisanie książki do dziedziny.
821.162.1-3:929 Tatarkiewicz
Ładna? Albo taka:
791.43(091):82(091)](03)
3. "Czas między zamówieniem a dostarczeniem książki winien być bardzo długi"
Tu akurat nie mam nam nic do zarzucenia. O ile oczywiście inni wypożyczający pamiętają, że książki z biblioteki nie stają się przez zasiedzenie (przetrzymanie) ich własnością i zechcą nam je zwrócić. Naprawdę bardzo lubię tych, którzy o tym pamiętają. Bardzo.
4. "Biblioteka ma zniechęcać do jednoczesnego czytania kilku książek, bo od tego można przecież dostać zeza"
Być może, ale na razie nie mam :-)
5. "Unikać wyposażenia biblioteki w jedną chociażby kopiarkę; jeśli już jakaś się znajdzie, (...) limity bardzo niskie, co najwyżej dwie, trzy stroniczki"
W tym popiera nas ustawa o prawie autorskim...
6. "Wypożyczanie międzybiblioteczne winno być maksymalnie utrudnione"
Tak, wypożyczanie międzybiblioteczne jest trudne z definicji, wszędzie.
7. "Kradzież książek winna być ułatwiona"
Cóż, dla chcącego nic trudnego, niestety, okaże się znowu przy skontrum.
8. "Jeśli się tylko uda - żadnych ubikacji"
He he :-) No ale cóż, znowu jakieś przepisy przeciwko nam.
9. "Dział informacji winien być nieosiągalny"
Osiągalny, jak najbardziej, dział informacji to ja, chodząca baza wiedzy wszelakiej, znająca wszystkie tytuły książek oraz wyszukująca książkę na podstawie fragmentu tytułu, opisu akcji czy imienia bohatera. Znająca wszystkie książki, na podstawie których nakręcono filmy, czytająca wszystkie książki z dowolnie wybranego gatunku. Superbibliotekarz, niestety, trochę mi jeszcze brakuje ;-)
Cytaty z
Umberto Eco, Jak urządzić bibliotekę publiczną, ze zbioru felietonów: Zapiski na pudełku od zapałek (książka o prostej sygnaturze 821.131.1-3)
1. "Katalog winien być poszatkowany na jak najwięcej działów"
Poszatkowany jest, ale jeszcze nie jest tak źle ;-) Faktem jest, że z katalogu działowego ludzie nie korzystają prawie w ogóle, o wiele częściej z alfabetycznego. I nie ma co ukrywać, dla wielu katalog jest tajemniczą, dziwną szafką jedynie. I te dziwne cyferki, dla niektórych nawet literki na półkach są dziwne (tak proszę pani, Sienkiewicza znajdzie pani na półce z literką S, tak, ta literka oznacza, że tu stoją książki autorów na S), co tu mówić o oznaczeniach UKD.
2. "Sygnatury winny być niemożliwe do przepisania"
Noo, tu pasujemy idealnie. Na szczęście nie trzeba wypisywać u nas rewersów, niejedna osoba zrezygnowałaby z książki przed przepisaniem połowy sygnatury. Skutki wiernego przepisywania klasyfikacji za Biblioteką Narodową. Tak, jakby w niewielkiej bibliotece publicznej było potrzebne coś więcej niż ogólne przypisanie książki do dziedziny.
821.162.1-3:929 Tatarkiewicz
Ładna? Albo taka:
791.43(091):82(091)](03)
3. "Czas między zamówieniem a dostarczeniem książki winien być bardzo długi"
Tu akurat nie mam nam nic do zarzucenia. O ile oczywiście inni wypożyczający pamiętają, że książki z biblioteki nie stają się przez zasiedzenie (przetrzymanie) ich własnością i zechcą nam je zwrócić. Naprawdę bardzo lubię tych, którzy o tym pamiętają. Bardzo.
4. "Biblioteka ma zniechęcać do jednoczesnego czytania kilku książek, bo od tego można przecież dostać zeza"
Być może, ale na razie nie mam :-)
5. "Unikać wyposażenia biblioteki w jedną chociażby kopiarkę; jeśli już jakaś się znajdzie, (...) limity bardzo niskie, co najwyżej dwie, trzy stroniczki"
W tym popiera nas ustawa o prawie autorskim...
6. "Wypożyczanie międzybiblioteczne winno być maksymalnie utrudnione"
Tak, wypożyczanie międzybiblioteczne jest trudne z definicji, wszędzie.
7. "Kradzież książek winna być ułatwiona"
Cóż, dla chcącego nic trudnego, niestety, okaże się znowu przy skontrum.
8. "Jeśli się tylko uda - żadnych ubikacji"
He he :-) No ale cóż, znowu jakieś przepisy przeciwko nam.
9. "Dział informacji winien być nieosiągalny"
Osiągalny, jak najbardziej, dział informacji to ja, chodząca baza wiedzy wszelakiej, znająca wszystkie tytuły książek oraz wyszukująca książkę na podstawie fragmentu tytułu, opisu akcji czy imienia bohatera. Znająca wszystkie książki, na podstawie których nakręcono filmy, czytająca wszystkie książki z dowolnie wybranego gatunku. Superbibliotekarz, niestety, trochę mi jeszcze brakuje ;-)
Cytaty z
Umberto Eco, Jak urządzić bibliotekę publiczną, ze zbioru felietonów: Zapiski na pudełku od zapałek (książka o prostej sygnaturze 821.131.1-3)
11 września 2010
Myślę sobie
Dwie myśli po lekturze fragmentu Etyki Marii Szyszkowskiej:
Przemoc to nie tylko działania mające na celu podporządkowanie osób wbrew ich woli, nie zawsze ma krwawy charakter. "To także agresywna manipulacja, która ma na celu ukierunkować kogoś w taki sposób, by osiągnąć własne cele" - to już niestety widać na każdym kroku, częściej być może doświadczamy tego rodzaju przemocy w naszym cywilizowanym [sic!], w miarę bezpiecznym świecie.
Szyszkowska wskazuje na związek przemocy z władzą (nie tylko z resztą polityczną) i propagandą.
Przemocą w tym znaczeniu jest również nacisk kultury masowej z jej gotowymi wzorcami zachowań. "Wytwarzają się tą drogą sztuczne potrzeby tak silne, że jednostki już nie poddają ich ocenom moralnym".
Spośród wielu wymienionych źródeł przemocy "przekonanie o własnej nieomylności lub fanatyczne wyznawanie określonych poglądów" wydaje mi się szczególnie niebezpieczne w odniesieniu do osób mających szeroki wpływ na innych. Ludzie o nieukształtowanym światopoglądzie nie zdają sobie sprawy z siły manipulacji, jakiej podlegają. Brak refleksji nad wpływami, którym ulegają i ślepa wiara w dobrą wolę ich duchowych przywódców powoduje że stają się ich rękach bezwolnymi narzędziami.
"Jednym z przeświadczeń, w które pragniemy wierzyć i przyjmować za prawdziwe jest pogląd, że ludzkość doskonali się moralnie".
Chcemy wierzyć, ale historia na to nie wskazuje. Doskonali się prawo, któremu podlegamy i które stosujemy, ale moralność - stoi w miejscu (w najlepszym razie).
Człowiek jest widziany jako istota społeczna, choć nieustannie dochodzi do konfliktów na linii jednostka-społeczeństwo. Każdy żyje w swój indywidualny sposób a uwikłany jest w problemy zbiorowości za sprawą własnej niesamowystarczalności i potrzeb. Współdziałanie i wypełnianie obowiązków wobec innych wymaga wysiłku i nieraz działania wbrew własnym potrzebom. Praca dla innych wymaga codziennej walki z własną naturą i egoizmem. Piekło to inni, trudno zaprzeczyć.
Cytaty z: Maria Szyszkowska, Etyka. Białystok: KAW, 2010.
Przemoc to nie tylko działania mające na celu podporządkowanie osób wbrew ich woli, nie zawsze ma krwawy charakter. "To także agresywna manipulacja, która ma na celu ukierunkować kogoś w taki sposób, by osiągnąć własne cele" - to już niestety widać na każdym kroku, częściej być może doświadczamy tego rodzaju przemocy w naszym cywilizowanym [sic!], w miarę bezpiecznym świecie.
Szyszkowska wskazuje na związek przemocy z władzą (nie tylko z resztą polityczną) i propagandą.
Przemocą w tym znaczeniu jest również nacisk kultury masowej z jej gotowymi wzorcami zachowań. "Wytwarzają się tą drogą sztuczne potrzeby tak silne, że jednostki już nie poddają ich ocenom moralnym".
Spośród wielu wymienionych źródeł przemocy "przekonanie o własnej nieomylności lub fanatyczne wyznawanie określonych poglądów" wydaje mi się szczególnie niebezpieczne w odniesieniu do osób mających szeroki wpływ na innych. Ludzie o nieukształtowanym światopoglądzie nie zdają sobie sprawy z siły manipulacji, jakiej podlegają. Brak refleksji nad wpływami, którym ulegają i ślepa wiara w dobrą wolę ich duchowych przywódców powoduje że stają się ich rękach bezwolnymi narzędziami.
"Jednym z przeświadczeń, w które pragniemy wierzyć i przyjmować za prawdziwe jest pogląd, że ludzkość doskonali się moralnie".
Chcemy wierzyć, ale historia na to nie wskazuje. Doskonali się prawo, któremu podlegamy i które stosujemy, ale moralność - stoi w miejscu (w najlepszym razie).
Człowiek jest widziany jako istota społeczna, choć nieustannie dochodzi do konfliktów na linii jednostka-społeczeństwo. Każdy żyje w swój indywidualny sposób a uwikłany jest w problemy zbiorowości za sprawą własnej niesamowystarczalności i potrzeb. Współdziałanie i wypełnianie obowiązków wobec innych wymaga wysiłku i nieraz działania wbrew własnym potrzebom. Praca dla innych wymaga codziennej walki z własną naturą i egoizmem. Piekło to inni, trudno zaprzeczyć.
Cytaty z: Maria Szyszkowska, Etyka. Białystok: KAW, 2010.
31 sierpnia 2010
Dziecko
Znacznie później zastanawiała się, czy to narodziny pierwszego dziecka wyznaczają granicę pomiędzy braniem wszystkiego za dobrą monetę a stałym strachem i liczeniem się z najgorszym, jak gdyby tragedia i wszelkie okropieństwa miały spaść na głowę w każdej chwili. Miłość do nieskończenie bezbronnego ludzkiego niemowlęcia, uznała ostatecznie Sara, przesądza sprawę dla większości kobiet. Wystarczyło zobaczyć noworodka, zahipnotyzowanym wzrokiem przyglądać się unoszącej i opadającej klatce piersiowej, drżeć, że jak tylko spuści się z niej oko, przestanie się poruszać ("Stało się to dokładnie w chwili, gdy matka weszła pod prysznic" - czyta się potem w gazetach), żeby nie móc odejść od dziecięcego łóżeczka i z Panem Bogiem lub kosmosem zacząć zawierać pakty, w których oferuje się nie wiedzieć co za możliwość opuszczenia pokoju na chwilę i nieustający równy oddech dziecka.
(Kay Landgale, Jeśli nie miłość. Katowice: Książnica, 2010)
Tak to wygląda, pomiędzy rozczuleniem, troską, oczekiwaniem, wyrozumiałością i dumą a zniecierpliwieniem, zmęczeniem i czarnowidztwem. I tak od 5 lat i do końca życia, obawiam się.
28 sierpnia 2010
Zakopani
27 sierpnia 2010
Podziękowanie
Wiele zawdzięczam
tym, których nie kocham.
Ulgę, z jaką się godzę,
że bliżsi są komu innemu.
Radość, że nie nie ja jestem
wilkiem ich owieczek.
Pokój z nimi
i wolność z nimi,
a tego miłość ani dać nie może,
ani brać nie potrafi.
Nie czekam na nich
od okna do drzwi.
Cierpliwa
prawie jak słoneczny zegar,
rozumiem
czego miłość nie rozumie,
wybaczam,
czego miłość nie wybaczyłaby nigdy.
Od spotkania do listu
nie wieczność upływa,
ale po prostu kilka dni albo tygodni.
Podróże z nimi zawsze są udane,
koncerty wysłuchane,
katedry zwiedzone,
krajobrazy wyraźne.
A kedy nas rozdziela
siedem gór i rzek,
są to góry i rzeki
dobrze znane z mapy.
Ich jest zasługą,
jeżeli żyję w trzech wymiarach,
w przestrzeni nielirycznej i nieretorycznej
z prawdziwym, bo ruchomym horyzontem.
Sami nie wiedzą,
ile niosą w rękach pustych.
"Nic im nie jestem winna" -
powiedziałaby miłość
na ten otwarty temat.
Wisława Szymborska
(oczywiście; jako wierna fanka twórczości Szymborskiej z dziką frajdą odkrywam nieprzeczytane wiersze i podoba mi się zasadnicza większość z nich)
26 sierpnia 2010
Lubię
26 lipca 2010
Znalazłam na półce
Eric Emmanuel Schmitt: Ewangelia według Piłata.
Fajna, ukazująca z zupełnie innej perspektywy wydarzenia związane z ukrzyżowaniem Jezusa i jego zmartwychwstaniem.
Jezus-Jeszua odkrywający swe przeznaczenie, Piłat szukający racjonalnego wytłumaczenia i wahający się.
Czytałam z ciekawością – jak to się skończy? Ok, zakończenie w porządku.
Fajna, ukazująca z zupełnie innej perspektywy wydarzenia związane z ukrzyżowaniem Jezusa i jego zmartwychwstaniem.
Jezus-Jeszua odkrywający swe przeznaczenie, Piłat szukający racjonalnego wytłumaczenia i wahający się.
Czytałam z ciekawością – jak to się skończy? Ok, zakończenie w porządku.
Dorośleć to wyzbywać się złudzeń. Dorośleć to spaść z wysokiego konia. Dorosłości nauczyły mnie jedynie rany, przemoc, kompromisy i rozczarowania. Bo co to jest człowiek? To po prostu ktoś-kto-nie potrafi. Kto-nie może wszystkiego zrobić. Kto-nie potrafi umrzeć. Uświadomienie sobie własnych ograniczeń sprawiło, że roztrzaskał się obraz mego dzieciństwa. Doroślałem, to znaczy pomniejszałem sam siebie w świetle utraty złudzeń. W wieku siedmiu lat zdecydowanie przestałem być Bogiem.
23 kwietnia 2010
Zacznijmy od dzieci
Książka dla dzieci - jak to się robi?
Dzisiaj w Bibliotece Śląskiej pokazali, ze wiedzą, jak to się robi. I książek dobrze zaprojektowanych było wiele. I choć “kicz trzyma się dobrze”, to Sztuka się broni.
Subskrybuj:
Posty (Atom)